Scholandia:

Początek w Scholandii [Piotr Kępiński]

19 października z pewnością zapamiętam na długo. Tego dnia znudzony bezcelowym buszowaniem po Internecie, wszedłem na www.polchat.pl. Na liście aktywnych pokoi odszukałem “Oficjalny Czat Królestwa Scholandii” było tam wtedy kilka osób, więc postanowiłem wejść. Spodziewałem się, że to czat o jakiejś grze MMO. Wszedłem z nickiem zxz, ktoś powitał mnie i zapytał kim jestem, odpowiedziałem, że na ten czat trafiłem przez przypadek. Wtedy jakaś osoba podała mi link www.scholandia.org byłem pewny, że wchodzę na stronę kiepskiej gry przeglądarkowej lub innego badziewia.

Byłem bardzo zdziwiony kiedy ujrzałem stronę zawierającą dziesiątki linków. W wydarzeniach pisało coś o wyborach lokalnych, obok ujrzałem Monitor Rządowy. W tym czasie osoby będące wtedy na czacie napisały mi, że Scholandia jest wirtualnym państwem - mikronacją i że to nie ma nic wspólnego z grą. Ktoś zaproponował mi, żebym się zarejestrował, ja nie byłem pewny czy to zrobić i postanowiłem się zastanowić.

Po kilku minutach rozpoczęła się właściwa część czatu, Piotr Jabłoński premier Scholandii wygłaszał raport dotyczący pracy ministerstw. Zdziwiło mnie bardzo, że w czymś co wydaje się “grą” jest gospodarka, kultura itd. Ciągle nie mogłem się zdecydować czy zarejestrować się w Królestwie Scholandii czy nie. Jednak Mateusz Walczak przekonał mnie do zostania mieszkańcem Scholandii. Wypełniłem wniosek pobytowy i zacząłem rozglądać się po Scholandii.

Rozczarowałem się gdy okazało się, że wiele stron Scholandzkich nie działa… Na przykład, strony Armii, Politechnika, Szkoła Podoficerska czy Radio Scholandia. Pomyślałem wtedy, że po co trzymać na stronie linki prowadzące do nikąd… Gdyby je się usunęło to strona była by co prawda trochę uszczuplona, ale za to każdy odsyłacz byłby działający.

Lecz mimo to, Scholandia bardzo mi się spodobała, chociaż na początku wydawała mi się bardzo skomplikowana.

Na odpowiedź, ze Scholandii czekałem kilka dni. Gdy otrzymałem numer swojego paszportu (PK4954) byłem bardzo uradowany. Oto mogłem zacząć swoje drugie życie. Po zalogowaniu się do panelu obywatela stwierdziłem, że jest on bardzo funkcjonalny i prosty w obsłudze. To kolejny plus.

Z radością zapisałem się do Scholandzkiego Liceum, przeczytałem ciekawe i napisane przystępnym językiem wykłady, a następnie napisałem egzamin pisemny. O przeprowadzenie egzaminu pisemnego poprosiłem pana Jabłońskiego. Egzamin ten okazał się być króciutkim sprawdzianem wiedzy o obecnej sytuacji w Scholandii. W dalszej części egzaminu mogłem zadawać pytania dotyczące Scholandzkiego życia mojemu egzaminatorowi. Nauka w liceum była bardzo przyjemna, to z pewnością jest dużym plusem.

Po krótkim zastanowieniu, zdecydowałem się rozpocząć studia na Królewskim Uniwersytecie Scholandzkim, kierunek historia. Strona KUS wygląda bardzo ładnie i zachęca do podjęcia studiów. Wykłady na uniwersytecie są ciekawe i dobrze napisane dzięki czemu nie ma się problemów z ich zrozumieniem. Uniwersytetowi także należy się plus!

W liceum dowiedziałem się, że centrum życia Scholandii jest Lista Dyskusyjna. Niezwłocznie przystąpiłem do zapisania się na nią. Już następnego dnia po procedurze zapisu mogłem przedstawić się na LD.

Wpadłem na pomysł napisania powieści historycznej, pierwszą jej część przedstawiłem na liście, bardzo ucieszyły mnie pozytywne komentarze czytelników. Dzięki temu do końca przekonałem się, że Scholandczycy są narodem bardzo miłym i otwartym.

Na koniec pora na przedstawienie plusów i minusów Królestwa Scholandii z punktu widzenia nowego mieszkańca :

PLUSY :

+ Sama idea państwa wirtualnego
+ Bardzo miła społeczność
+ Edukacja w Scholandii (KUS i Liceum)
+ System gospodarczy

MINUSY :

- Niedziałające linki na stronie głównej
- Widać, że strona główna ma już swoje lata

Podsumowując Scholandia jest po prostu przyjazna i ciekawa dla nowego mieszkańca.


Quo Vadis Scholandio? [Piotr Jabłoński]

Na początku chciałbym przywitać serdecznie wszystkich czytelników ,,Życia ''. Jest to mój debiut w roli redaktora, mam nadzieję, że zaciekawią Państwa moje artykuły:).

Tytuł tego artykułu brzmi dość poważnie, sytuacja jest jednak również poważna. Już od ponad roku można było usłyszeć następujące słowa: ,, Scholandia jest kryzysie ''. Gdzie można było je spotkać ? Chociażby w expose JOK Janusza Lisa z września ubiegłego roku, czy też w mowie tronowej JKM Ulryka Dariusza.

Czy Scholandia jest więc faktycznie w kryzysie ? Na to pytanie niech odpowie sobie każdy Scholandczyk sam. Ja postaram się w niniejszym artykule przedstawić swoje subiektywne zdanie.

Nigdy nie lubiłem używać określenia ,,kryzys ''. Kryzysu w moim przekonaniu nie ma, ale sytuacja znacznie odbiega od ideału. Ameryki nie odkryję gdy powiem, że podstawowym problemem Scholandii jest brak ,,rąk do pracy ''. I tu od razu nasuwa się myśl: promocja !

Jak więc skutecznie promować Scholandię? Głowi się nad tym każdy kolejny Rząd, jednak efekty z reguły są podobne – czyli ich nie widać. Warte pochwały są zorganizowane jakiś czas temu akcje plakatowania, których podjęło się kilku Scholandczyków.

Jeśli zależy nam na tym, aby przybywali do nas nowi mieszkańcy, sami również musimy postarać się o promocję Scholandii. Choćby w najprostszy sposób – podczas rozmów ze znajomymi, czy to w szkole, czy na uczelni bądź w innych miejscach. Nie można spoglądać tylko krzywym okiem na Rząd i narzekać, że promocja leży. Promocja jest czymś, na czym każdemu z nas powinno zależeć. Każdy z nas jest również w stanie coś dla niej zrobić bez większego wysiłku.

Oczywiście problemów jest znacznie więcej, nie sposób omówić ich wszystkich w jednym artykule. Większość osób zdaje sobie sprawę z tego jakie te problemy są, być może zna również receptę na ich rozwiązanie, jednak mało kto ma chęci by się tego podjąć. Inicjatywy nie powinny wychodzić tylko i wyłącznie ze strony Rządu, Króla, ale również i ze strony mieszkańców. Przy reformie liceum, która to została przeprowadzona całkiem niedawno można było zaobserwować, że jeśli są checi ( wszystko było robione bez jakiegokolwiek przymusu) da się zrobić wszystko.

Dlatego nie możemy liczyć tylko i wyłącznie na Rząd, lecz sami również powinniśmy wychodzić z inicjatywami.

Wracając jednak do ,,kryzusu '' - czy sytuacja aby na pewno przedstawia się dramatycznie ? Dramatycznie na pewno nie jest. Ja osobiście dostrzegam pewną poprawę. I niekoniecznie jest ona tylko zasługą Rządu – który powinien być jednak głównym inicjatorem i motorem napędowym wszelkich zmian. Spójrzmy choćby na wspomniane wyżej szkolnictwo. Jeszcze kilka miesięcy temu sytuacja wyglądała naprawdę bardzo nieciekawie. Jednak w chwili obecnej wszystko jest że tak powiem w normie. Mieliśmy do czynienia z 2 reformami: KUS-u I Liceum – żadna z tych reform nie była wprowadzana przez Rząd. Jednak wszelkie inicjatywy obywateli, czy też jak w przypadku KUS-u osób z nim związanych przyniosły spodziewane efekty. Po skończeniu Liceum każdy absolwent przyswoił sobie już podstawy związane z życiem w Scholandii. Wie również gdzie może swoją wiedzę rozszerzyć. KUS jest najważniejszą uczelnią w polskim mikroświecie. Aktualnie studiują u nas obywatele innych v-państw. Dzięki nowemu regulaminowi uczelni jest to możliwe. Wydaje się więc, że jeśli chodzi o edukację wszystko zmierza we właściwym kierunku. Najważniejsze jest jednak to, że nie możemy się teraz zatrzymać w miejscu, bo sytuacja może się w przyszłości powtórzyć. Skoro już jakieś reformy zostały przeprowadzone, nie można zapomnieć ani o KUS ani o liceum lecz należy dbać o to, by obie placówki edukacyjne ciągle się rozwijały, by nie zatrzymały się w miejscu.

Kolejny ważny punkt to aktywność prowincji – nasz odwieczny problem.Oprócz prefekta danej prowincji, ciężko znaleźć jakieś aktywne osoby. Nie ułatwia to z całą pewnością pracy prefektowi. Jednak jeśli się chce można. Posłuże się przykładem Pana Michała Borkowskiego. Zgłosił on prefektowi Landeckiemu swój pomysł, mianowicie utworzenie Parku w Internetii. Pomysł został zrealizowany. Pan Borkowski zaangażował się w to, wykonał stronę parku.

Jak więc widać – można. Inicjatywy obywatelskie powinny odgrywać ważniejszą rolę niż dotychczas.

W końcu chyba wszystkim nam zależy na tym aby Scholandia się rozwijała?

Jeśli każdy postarałby się o jakąś ciekawą inicjatywą np. w prowincji w której mieszka, od razu zmieniłoby to wiele. Takie zainteresowanie obywateli prowincją w której mieszkają, jest naprawde rzadkością. Warto się nad tym zastanowić.

Prefekt jednak również powinien wychodzić ( a przede wszystkim prefekt) z inicjatywami. Powinien dyskutować z mieszkańcami – czy to na forum prowincji czy też na Liście Dyskusyjnej.

W końcu wszelkie zmiany w prowincji powinny być ważne dla jej mieszkańców i powinno im na nich szczególnie zalezeć. Brak mi w scholandzkich prowincjach poczucia przynależności, przywiązania do prowincji w której się mieszka. Jak wspomniał kiedyś JOK Janusz Lis, nie ma u nas czegoś takiego jak wspólnoty lokalne. A czy nie byłoby przyjemniej gdyby prowincje zdrowo ze sobą rywalizowali o to aby zyskać miano najaktywniejszej, najlepszej prowincji ?

Taka zdrowa rywalizacja, byłaby z pewnością bardzo pożyteczna i sprzyjająca rozwojowi każdej z 5 scholandzkich prowincji.

Więc według mnie jest to jedna z recept na poprawę sytuacji. Tu jednak potrzeba starań większej liczby osób, nie tylko prefekta. Generalnie to uważam, że mieszkańcy powinni pobudzać do działania prefekta, przyspieszać jego działania, motywować go do pracy.

Jak napisałem już wyżej, wszystkich problemów Scholandii omówić nie dam rady. W artykule tym chciałem przede wszystkim położyć największy nacisk na zaangażowanie nas, Scholandczyków, w życie Królestwa. Przy odrobinie chęci można to naprawdę zmienić. Liczę, że ten artykuł pobudzi Państwa do rozmyślań na ten temat oraz, że rozmyślania te w jakiś sposób zaowocują w niedalekiej przyszłości.