Życie
Prowincja Dolii i Faerie

Felieton – Scholandzkie wspomnienia z Kanikogradu

Mam wielką tremę w związku z napisaniem tego tekstu. Nie mam zbyt dużego przekonania o swoich zdolnościach literackich. Ale spróbuję ... obiecałam ... Chcę opisać kanigradczyków, których spotkałam na swojej scholandzkiej drodze. Teraz mieszkam w Kanikogradzie, ale urodziłam się w Lampedusie. Na moje spotkanie wyszły trzy osoby, JKM Armin Frederik, Markiza Lampedusy Karina Stachowiak, Książę Dolii Kuba Lamperski. Markiza i Książę mieli wtedy niższe tytuły. Po reformie administracyjnej spotkaliśmy się w Kanikogradzie. Oczywiście nie mówimy o JKM, bo wiadomo, że mieszka w stolicy. Książę był prefektem Dolii i burmistrzem jej stolicy, Salvepola a Markiza była burmistrzem Lampedusy. Po zapoznawczych wędrówkach po Scholandii byłam zaskoczona wiekiem jej mieszkańców i gotowa do opuszczenia tego kraju. Trochę inaczej to sobie wyobrażałam. Ale Markiza nie dała mi spokoju i namówiła do pozostania. Książę Dolii był w tym czasie również Ministrem Gospodarki i Pracy. Zaproponował mi utworzenie biura statystycznego, dla którego wymyśliłam nazwę LamStat od miejsca powstania. Zamówił jedną z pierwszych ankiet, chyba największą w karierze LamStat dotyczącą rankingu firm scholandzkich. Tym dwóm osobom zawdzięczam pozostanie w Scholandii i pewną rolę w jej rozwoju. Cieszyłam się ich karierą polityczną i społeczną. Z szacunku i sympatii dla nich byłam członkiem stworzonej między innymi przez nich partii "Omega". Za ich rządów miał się odbyć zjazd Scholandczyków w Poznaniu. Wszystko było już zorganizowane i dopięte na ostatni guzik. Niestety z powodu zbyt małego zainteresowania osób spoza stolicy Wielkopolski nie odbył się. Niezapomnianą postacią był Piotr Kalmus, burmistrz Kanikogradu i Marszałek Parlamentu. Zajmował się polityką, stworzył partę ORPS, której był przewodniczącym. Jakiś czas był też Ministrem Promocji. Kontynuując realne zainteresowania organizował zawody sportowe w Scholandii i sam brał w nich udział. Dziedziny, które propagował to skoki narciarskie i warcaby. Jest takie miejsce w Kanikogradzie, które warto odwiedzić. Jest to Galeria Fanaberii. http://galeriakanikograd.webpark.pl/ Poza zdjęciami typowymi dla galerii fotografii niespodzianką dla zwiedzającego jest dział Portrety. Zamierzeniem autorki, Fanaberii da Vinci było umieszczenie w nim wszystkich Scholandczyków. Niestety w czasie swojego pobytu w Scholandii nie zdążyła tego zrobić. Niewielu Scholandczyków zgodziło się na umieszczenie w Galerii swojego wizerunku. Może bali się przenikliwego wzroku Fanaberki, która we właściwy sobie dowcipny sposób potrafiła umieścić delikwenta we właściwym otoczeniu? Niestety, musiała opuścić Scholandię aby mieć czas na krainę blogów, gdzie czasem ją spotykam. Czasem jej duch nawiedza LD prowincji. Prefektem prowincji Dolii i Faerie był przez jakiś czas Kamil Młodzień, również Marszałek Parlamentu i Minister Gospodarki i Pracy. W czasie jego kadencji powstały nowe strony Kanikogradu. Zainicjował i pomógł mi w stworzeniu parku narodowego - Puszczy Dolfaryjskiej. W czasie swoje kadencji ministra próbował stworzyć spis firm, który odzwierciedlałby dziedziny gospodarki scholandzkiej. Niestety okoliczności realne zmusiły go do opuszczenia Scholandii. Czytając stare posty na liscie dyskusyjnej znalazłam kontowersyjnego mieszkańca Kanigradu: Ronalda Regana. Wydawał czasopismo Scholejus. Strony jeszcze istnieją: http://www.kmb.aknet.com.pl/msss/kultura/gazeta8.htm Jest też ewenementem, bo po trafieniu do szpitala zaapelował na liście scholandzkiej o pomoc. Zdaje się, że dostał ją od JKM. Mieszkała w Kanikogradzie poetka Amelia Kimiecińska, której wiersz wygrał w konkursie MK. Miała kącik poezji. Na liście mieszkańców Kanikogradu widnieje jeszcze nazwisko Anny Dudziec, członkini klanu Dudźców i Minister Kultury. Oczywiście jest jeszcze wielu mieszkańców Kanikogradu, których warto by wspomnieć. Opisałam tych których już nie ma w Scholandii, lub jak Książę Dolii pracują jedynie na zapleczu i rzadko ich widać w życiu publicznym. Opuściłam też wiele wiadomości, wspominając to co zostało w mojej pamięci. Mam nadzieję, że nikt się za to nie obrazi.


Samowystarczalne miasto

Przed kilkoma dniami na stronie Kanikogradu pojawił się skrypt pozwalający zameldować się w jednej z miejskich kamienic. W dziale dla „Dla Obywatela” znajduje się też wiele linków do innych instytucji takich jak restauracje, sklepy, szpital, bazar etc. W ten sposób strona Kanikogradu stał się jedyną spośród witryn miast scholandzkich, z której bezpośrednio można załatwić wszelkie podstawowe scholandzkie potrzeby, bez konieczności odwiedzania strony głównej Scholandii. Jednak, czy mieszkańcy Kanikogradu rzeczywiście będą teraz częściej odwiedzać witrynę miasta. - Jeśli chcemy zbudować dobrą stronę, cos na kształt portalu, to w jednym miejscu powinniśmy umieścić jak najwięcej przydatnych dla obywatela usług. Żeby potencjalny użytkownik nie musiał szukać w wielu miejscach, tylko wiedział gdzie, co jest i mógł się tam szybka dostać. A jeśli ktoś woli używać strony Scholandii to i tak będzie to robił bez względu na to, co umieścimy na Kanikogradzie. – mówi twórca skryptu meldunkowego Paweł Kot-Kreskowy. I rzeczywiście, korzystać z tych udogodnień na stronie miasta będą zapewne nieliczni, gdyż większość za pewne nie pamięta nawet adresu strony Kanikogradu. A dostaje się na nią za pomocą linku umieszczonego na witrynie Scholandii. To też, zamiast klikać na ten link, a następnie na kolejne, już na stronie miasta, można bezpośrednio ze strony Scholandii wejść do danej instytucji – tak jest łatwiej i szybciej. Być może, po pewnym czasie, kiedy strony miast będą coraz bardziej rozwinięte, a ich adresy będą znane wszystkim mieszkańcom, załatwianie swoich potrzeb z poziomu strony miasta stanie się znacznie powszechniejsze. Myślę, że jeszcze ciekawszą alternatywą dla korzystania ze strony głównej naszego Królestwa byłoby umieszczenie na mapce każdego miast takich instytucji, jak bazar, bank, czy też biuro meldunkowe, jednak to jest już zadanie dla systemowców, tymczasem strony miast może rozwijać każdy prefekt.

Dolfaerysjkie szlaki – część 1

Prowincja Dolii i Faerie jest bardzo zróżnicowana pod względem rzeźby terenu, szaty roślinnej, kultury, czy historii. Każdy jej zakątek potrafi nas czymś zaskoczyć. Podczas wędrówka wzdłuż doliny rzeki Scholii w Faerie, napotkamy wiele zabytków jeszcze sprzed X w., które pozwolą nam się przenieść w czas, kiedy na tych terenach bytowali Celtowie. Natomiast Dolia zachwyci nas pięknymi widokami z najwyższych szczytów Scholandii. Najlepszym i najatrakcyjniejszym sposobem na poznanie tej pięknej prowincji jest z pewnością piesza wędrówka, dlatego dla wszystkich miłośników tego rodzaju turystyki w prowincji zostało wytyczonych wiele szlaków.

Faa’lea – Iloc Avalach 29 km.
Szlak wiedzie wzdłuż doliny rzeki Scholii w Faerie. Naszą wędrówkę rozpoczynamy we wsi Faa’lea i wędrujemy na północ. W Faa’lea zwiedzamy mały, drewniany kościółek z XVII w., który dla wsi ufundował sam Król Rainur II w podzięce za dostarczanie do królewskich hut żelaza po stosunkowo niskich cenach. Opuszczamy Faa’lea, idziemy wzdłuż rzeki Scholii przez łęgowy las. Możemy w nim zobaczyć rzadkie już w Scholandii wiązy, jesiony, czy olchy, które utrzymały się tu dzięki czystemu powietrzu w okolicy. Jeśli wytężymy swój słuch być może usłyszymy śpiew pięknego ptaka – Faeris. Występuje już on tylko w dolinach rzecznych Faerie. Po 15 km. wędrówki docieramy do malutkiej wsi Nevu, w której możemy oglądać jeden z tajemniczych celtyckich kręgów występujących na obszarze prowincji. We wsi znajduje się także mały skansen, w którym zostały odtworzone celtyckie domostwa. Przystanek w Nevu jest obowiązkiem dla tych, których, chcą, choć na chwile przenieść się do magicznego świata Celtów. Kolejne 7 km. to dalszy ciąg wędrówki przez łęgowy las. Po przebyciu tego dystansu docieramy do tzw. „Ptasiej ścieżki”, jest to kładka wytyczona przez rozlewiska Scholii. Mamy tam okazję z bliska przyjrzeć się Faerisowi, ale nie możemy zapomnieć o innych rzadkich gatunkach ptaków. Wiosną prawie pewne jest to, że zobaczymy tu też… bobry. Schodząc z kładki nieco odbijamy od rzeki i idziemy przez piękne łąki. Szczególnie warto przejść nimi wiosną, kiedy przyroda budzi się do życia, a w powietrzu unosi się piękny zapach traw i ziół. Celem naszej wędrówki jest niewielka miejscowość Iloc Avalach, musimy tu z pewnością odwiedzić jedną z domowych wytwórni serów, w których wytwarza się ponoć najlepszy scholandzki ser – Iloc. Produkcja sera wygląda, jak przed latami. Tutejsi są bardzo gościnni więc z pewnością poczęstują nas serem i sokiem jabłkowym, który z kolei jest tradycyjnym napojem w tym regionie.




Reklama:








design by Ligo & Paul