Życie
Scholandia

Felieton Moniki Izdebskiej


Pogaduszki hrabiny
Jestem w Scholandii od wielu lat i od początku potrzeby mieszkańców są niezmienne. Aby żyć w Scholandii musimy jeść, gdzie mieszkać i oczywiście zarabiać na to pieniądze. Moje scholandzkie marzenia dotyczą zmiany jakości życia. Chciałabym, aby mogła w swoim domku poustawiać zakupione systemowo meble, mam już zaprojektowane jak bym go umeblowała. Przed wejściem do domu posadziłabym kwiaty i krzewy ozdobne, również zakupione w systemowym sklepie. Z jaką przyjemnością wracałabym do domu po wyczerpującej pracy w LamStat! Biuro LamStat też zostałoby umeblowane najnowocześniejszymi meblami. A w wolne dni siedziałabym w angielskim ogrodzie na tyłach domu. Myślę, że nam scholandzkim kobietom brakuje takiego elementu życia, jakim jest ubranie. Jest nas mało, więc to marzenie chyba się nie spełni. A wyobrażam sobie, jak oryginalnie wyglądałaby ludzka sylwetka w panelu obywatela ubierana w kolejne części ubrania, które w miarę upływu czasu niszczyłoby się i musiałoby być zastępowane nowym. W ten sposób mogłabym długo marzyć, a myślę, że każdy z nas wymyśliłby co najmniej po dziesięć oryginalnych elementów brakujących w wirtualnym życiu. Niestety twórcy naszego świata mają ograniczony czas, bo wierzę, że umiejętności by im nie zabrakło. Ale każdy dodany element poza ciekawszym i bardziej zbliżonym do prawdziwego światem powodowałby rozwój jakiejś gałęzi gospodarki i rozwijał już istniejące. Na przykład wprowadzenie umeblowania dałoby dodatkowe rynki zbyto dla przemysłu drzewnego. Każda nowa dziedzina spowodowałaby rozwój transportu i budownictwa. Jeśli jako zgrzybiała staruszka zajrzę do Scholandii - chciałabym być zaskoczona rozwojem jej gospodarki i możliwościami wirtualnego życia.



Poparcie dla partii

Przedstawiamy wyniki poparcia dla partii, nieco spóźnione, bo w lutym.



Źródło – LamStat



Do pracy Rodacy!

Bardzo często, czy to na LD Scholandii, czy w rozmowach prywatnych ze Scholandczykami słyszy się stwierdzenia, że w naszym Państwie panuje bezrobocie, że nie umiemy zapewnić nowym mieszkańcom odpowiedniej ilości miejsc pracy, że Rząd nie robi nic, aby umożliwić nowym pracę. Opinie te bardzo mijają się z prawdą. Otóż jest wręcz odwrotnie, praca jest(!), ale rąk do pracy jest zbyt mało, a jeśli już są to najczęściej brak im chęci. Jako prefekt, MSWAiI oraz redaktor naczelny dwóch gazet nie raz miałem okazję się o tym przekonać. Do Biura pracy dodawałem nie raz ofertę pracy na stanowisku redaktora gazety. Średnio jedna osoba miesięcznie, chcąca podjąć się tejże pracy, pisała do mnie z pytaniem „Czy może Pan przedstawić szczegóły pracy w gazecie?”. Jeszcze tego samego dnia na takiego maila odpowiadałem, podając szczegóły oraz ewentualne tematy, na które dana osoba może napisać, jeśli nie będzie miała swoich pomysłów na artykuł. W tym momencie najczęściej korespondencja się urywała, co bardziej wytrwali wysyłali jeszcze jednego maila, w którym pisali, że z chęcią tej pracy się podejmą. Jednak przez niemalże 2 lata żaden(!) nowy mieszkaniec nie napisał artykułu do jednej z gazet, które redagowałem. Kolejnym przykładem na to, że praca jest, ale nowym się nie chce, może być sytuacja, w której jako MSWAiI musiałem sam namawiać ludzi, aby wystartowali w wyborach na prefekta. Pomimo, że na LD Scholandii podczas poszukiwania kandydatów pojawiało się wiele maili, w których zachwalałem pracę prefekta, zgłoszeń do wyborów było naprawdę niewiele. Jak w takim razie prefekci mają być aktywni, skoro nie mają motywacji do pracy, mogą być spokojni o swój stołek, bo nikt nie kwapi się, aby zająć ich miejsce. To temat na oddzielny artykuł, ale obrazuje to świetnie, jak błędnym jest myślenie, iż w Scholandii mamy bezrobocie. Mógłbym takie przykłady wyliczać jeszcze długo, choćby obecna sytuacja, w której nie mogę znaleźć webmastera, który miałbym wykonać pewną stronę dla prowincji Dolii i Faerie. Być może oferty pracy są mało atrakcyjne? Szczerze w to wątpię, gdyż w Scholandii można znaleźć pracę w naprawdę wielu dziedzinach życia, od wojska, do webmasteringu. Tak, więc można dojść wniosku, iż potrzebna jest nam większa ilość nowych mieszkańców(tak, wiem, to też często powtarzane stwierdzenie:-)), z których na pewno ktoś jednak będzie chętny do pracy. Oczywiście, proces pozyskiwania nowych mieszkańców nie jest łatwy i trwa miesiącami, więc trzeba szukać innych rozwiązań pozwalających na zapełnienie wolnych stanowisk kompetentnymi osobami. Być może pomogłoby „poprowadzenie za rączkę” nowego mieszkańca, tak, aby nie musiał wykazywać swojej inicjatywy podczas szukaniu pracy, a po prostu podstawić mu tą pracę pod nos. Jednak, czy w świecie realnym pracodawca błaga pracownika, żeby podjął u niego pracę? Nie! Szczerze mówiąc nie wiem, jak zachęcić człowieka, aby podjął pracę, jeśli tak naprawdę tego nie chce. Na szczęście nie muszę się nad tym zastanawiać, jako redaktor naczelny „Życia” nie narzekam na brak artykułów. Jednak jeśli jakiś nowy mieszkaniec będzie chciał pisać do „Życia” na pewno dam mu taką możliwość, a nawet „poprowadzę go za rączkę”, ale nie będzie to możliwe jeśli dana osoba nie będzie przejawiała choć odrobiny własnej inicjatywy.
Paul Yolk



Znowu wystartował!

Sport w Scholandii to jedna z tych dziedzin życia scholandczyków, która niestety bardzo kuleje. Gdyby nie Scholandzka Liga Piłki Nożnej i teraz na nowo utworzony Puchar Scholandii w skokach narciarskich, to można by pokusić się o stwierdzenie, że sportu w Scholandii nie ma wcale. Mimo wszystko jednak, cieszmy się tym, co mamy, być może i przyjdą czasy, w których scholandczycy będą rywalizować ze sobą w kilku dyscyplinach sportowych. Skupmy się jednak na niedawno rozpoczętym pucharze. 11 marca w prowincji Dareii i Scholii notabene głównego organizatora pucharu odbył się pierwszy konkurs na skoczni o punkcie konstrukcyjnym 120m. Wystartowało 10 z 11 zgłoszonych zawodników. Skoki, które oddali skoczkowie przy ogromnym dopingu kibiców i często zmiennej pogodzie, co widać po rozbieżności w odległościach poszczególnych skoków przysporzyły wielu emocji zarówno samym skoczkom jak i ich wiernym kibicom. Pomimo zimnej i wietrznej pogody kibice nie zawiedli. Głośna wrzawa, powiewające flagi, twarze niektórych kibiców pomalowane w scholandzkie barwy, to tylko niektóre dodatki, które podgrzewały atmosferę. W pierwszym konkursie w prowincji Dareii i Scholii skoczkowie plasowali się na następujących miejscach:

1. Michał Cioch (130 m/136.5 punktów)
2. Adrian Szkutek (129 m/135.5 punktów)
3. Grzegorz Kwiatkowski (129.5 m/134.6 punktów)
4. Mac Wol (127.5 m/132.5 punktów)
5. Paweł Ryba (127.5 m/131.5 punktów)
6. Bartek Jaskulski (128 m/130.8 punktów)
7. Janusz Lis (127.5 m/130.5 punktów)
8. Sven de Yremy (127 m/130.1 punktów)
9. Tomasz Wyspiański (126 m/129.3 punktów)
10. Artur Onacki (125.5 m/124.9 punktów)
11. Marcin Sztankowski - nie startował

Natomiast klasyfikacja ogólna wygląda tak:
1. Michał Cioch - 100 punktów
2. Adrian Szkutek - 80 punktów
3. Grzegorz Kwiatkowski - 60 punktów
4. Mac Wol - 50 punktów
5. Paweł Ryba - 45 punktów
6. Bartek Jaskulski - 40 punktów
7. Janusz Lis - 36 punktów
8. Sven de Yremy - 32 punkty
9. Tomasz Wyspiański - 29 punktów
10. Artur Onacki - 24 punkty

Zgodnie z kalendarzem podanym przez organizatorów, 18 marca odbyły się kolejne zawody, tym razem w prowincji Delty i Proftazji. Niestety do redakcji zdążyłem przekazać informacje, iż do prowincji zjechała rzesza kibiców i sympatyków z całej Scholandii. Skoki były imponujące, a wiatr niósł skoczków daleko. Dalsza korespondencja nie była już jednak możliwa – uniemożliwiły to kłopoty z komunikacją.
Kamil Magnus



Czy tak naprawdę tworzenie MIiPS było potrzebne? Jak ocenia Pan pracę, jaką wykonał MIiPS przez ponad miesiąc rządów?

Michał Strudziński:
Stworzenie MIiPS nie było potrzebne, tylko było konieczne. Zauważył to już Jego Królewski Majestat, który w jednej z Mów Tronowych (6 października 2005r.) powiedział: "Zintegrowana opieka nad nowymi mieszkańcami Królestwa przez specjalny, prężny i aktywny, dysponujacy wieloma metodami i środkami urząd państwowy, z kolei kontrolowany i rozliczany przez Szefa Rzadu. Nowi mieszkańcy muszą mieć świadomość, że jest się do kogo zwrócić ich pytania znajdą odpowiedź, ich pomysły ocenei konsultacje, ich chęć działania mądre ukierunkowanie." Dzięki powołaniu MIiPS został znacząco odciążony Minister Promocji, który nie musi zajmować się wewnętrznymi sprawami państwa, tylko może całkowicie poświęcić się promocji. Jako członek Rządu często kontaktuję się z panem Ministrem Magnusem. Wykonuje on dużo pracy, której nie widać i którą się nie chwali, np. jeżeli dzięki MIiPS nowy mieszkaniec Scholandii odzyskał 100 arm., to chyba jest to dowód na to, że takie ministerstwo jest potrzebne. Owszem, w mojej ocenie w ministerstwie jest sporo niedociągnięć, można niektóre rzeczy poprawić, ale resort dopiero się rozkręca, jestem przekonany, że z dnia na dzień będzie lepiej. Już niedługo powstanie strona informacyjna Rządu, kilka innych stron, napewno będzie się działo wiele. Zachęcam nowych obywateli do kontaktowania się z Panem Ministrem Magnusem, napewno Pan Minister każdemu pomoże.

Alexander Wittle:
Moim zdaniem "ministerstwo" to nie jest zupełnie potrzebne. Jak dla mnie to jest to tylko rzecznik prasowy rządu, który nic nie robi poza wysyłaniem informacji na listę dyskusyjna. A najgorsze jest to, że większość jego informacji dotyczy prac parlamentu a nie rządu.

Mateusz Sikora:
Nie da się chyba odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Jest to jedna z bardziej kontrowersyjnych decyzji nowego rządu. MIiPS wykonuje pracę, która jest chyba najbardziej zauważalna dla zwykłych Scholandczykow. Na LD Królestwa Minister na bieżąco informuje o tym, co dzieje się w parlamencie. Jednak czy jest to potrzebne? Czy zainteresowani nie powinni sami dowiadywać się o przebiegach poszczególnych posiedzeń? Myślę, że Minister zamiast informować o pracach parlamentu powinien mówić więcej o pracy rządu, bo chyba tak naprawdę właśnie to nas – zwykłych Scholandczyków najbardziej interesuje.

Plus - Minus

W każdym wydaniu „Życia” będziemy wybierali osoby/osób lub instytucje, które w danym okresie czasu w jakiś sposób pozytywnie(plus +) i negatywnie(minus -) się wyróżniły. Plus będzie małą nagrodą, uznaniem, zaś minus będzie wyrażał naszą krytyczną postawę wobec działania konkretnej osób/grupy osób lub instytucji.

Plus + + +
Kierujemy do Pani Moniki Izdebskiej za wytrwałość w pracy w LamStat. Pojawiają się tak ciągle nowe ankiety, także w ostatnim okresie. Scholandczycy nie są zbyt chętni do oddawania swoich głosów w ankietach, więc Pani Monika często zachęca ich do tego na LD. Wielkie brawa, o wiele ciekawiej wyglądałaby Scholandia, gdyby każda instytucja tak funkcjonowała.

Minus - - -
Dla scholandzkiego rządu za niezbyt udane pierwsze tygodnie rządów. Pomimo wielkich zapowiedzi i wielu obietnic, na razie nie są one wprowadzane w życie. Ministerstwa wyglądają na nieco uśpione, robią niewiele. Czekamy zatem na to, aż rząd przebudzi się ze snu i zacznie działać.




Reklama:






design by Ligo & Paul