Życie
Wywiad

Wywiad z Szefem Sztabu Generalnego - Marcinem Pośpiechem

Janusz Lis: Witam. Moim dzisiejszym gościem jest Hrabia Nova Vita Marcin Pośpiech, Szef Sztabu Generalnego. Bardzo mi miło Pana widzieć.

Marcin Pospiech: Również serdecznie witam.

Janusz Lis: Jest Pan Scholandczykiem już od dość dawna, proszę powiedzieć jak zaczęła się Pana przygoda z naszym Królestwem?

Marcin Pospiech: Podczas moich ferii zimowych, gdzieś w styczniu 2006 r., już nawet nie pamiętam jak, trafiłem na hasło "Mikronacja" w Wikipedii. Stamtąd ruszyłem do Dreamlandu, Sarmacji i Scholandii. Do wszystkich tych trzech państw wysłałem od razu wnioski pobytowe, ale odpowiedź od Scholandii dostałem jako ostatnią. Mimo to jednak, to ona mnie zatrzymała, prawdopodobnie swoją złożonością i mnogością różnych stron, w których oczywiście, jak każdy młody mieszkaniec, nie mogłem się połapać. Kierując się tym, że wirtualne państwo ma symulować te realne, zacząłem od edukacji. I tak pierwszego dnia ukończyłem liceum, następnego zostałem kadetem Królewskiej Szkoły Podoficerskiej, która skończyłem w trzy dni.

Janusz Lis: Czyli pierwszym Pana krokiem było zdanie matury, tak?

Marcin Pospiech: Tak, dokładnie tak. Najpierw chciałem "zdobyć wykształcenie" :). Następnie probówałem się zadomowić na LD i dalej kontynuować świeżo rozpoczętą karierę wojskową.

Janusz Lis: Ktoś Panu pomagał w stawianiu pierwszych kroków, czy radził sobie Pan sam?

Marcin Pospiech: Na samym początku poznałem Michała Strudolfa, który stał się moim tak jakby wirtualnym przyjacielem. Radził, dawał wskazówki, pożyczał pieniądze. Niestety niedługo potem musiał odejść. Dużą pomoc dał mi również mój ówczesny prefekt, Krystian Gmurek, niedawno "zmartwychwstały". Pamiętam, że już pierwszego dnia wymieniłem z nim ponad 13 maili:).

Janusz Lis: Wracając na chwilę do wojska. Ze zwykłego szeregowca stał się Pan Szefem Sztabu Generalnego. Czy dla nowego mieszkańca, który dopiero niedawno przyszedł do Scholandii też jest szansa takiego awansu?

Marcin Pospiech: Oczywiście, to właśnie widać na moim przykładzie. Tak samo, jak na innych, ze zwykłego obywatela mamy dzisiaj króla :). Choć to, co prawda, o wiele inna sytuacja. Ale np. premier Walczak? Też całkiem niedawno był młody .

Janusz Lis: W wojsku jednak mam wrażenie, że droga awansu jest bardziej zrównoważona, nikt nie czyni nikogo generałem po kilku tygodniach działania, tak jak to się dzieje choćby w polityce. Wystarczy spojrzeć na Ministra Kultury, Piotra Jabłońskiego, który staż ma bardzo niewielki. Czy mogłby Pan podać przepis na osiągnięcie podobnego do Pana sukcesu w wojsku?

Marcin Pospiech: Droga kariery rzeczywiście nie jest taka krótka, natomiast sposób, w jaki ją będziemy pokonywać zależy właściwie tylko od nas. Jeżeli kogoś naprawdę interesują militaria, ma w jakimś zakresie o tym wiedzę i zapał oraz chce się tym wszystkim wykazać poprzez swoją aktywność, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby szybko awansować. Oczywiście szybko nie znaczy w miesiąc zostać generałem. W wojsku bardzo ważna jest wiedza, którą można uzyskać szybciej niż doświadczenie i zaufanie. Oficerem w naszej armii nie zostanie nikt, kto nie ma takiego wykształcenia. A więc moim zdaniem, pierwszym krokiem do sukcesu jest zdobycie odpowiedniego wykształcenia na KUS. Jak wiadomo, nasza uczelnia jest najbardziej wymagającą w całym wirtualnym świecie. Istnieje wtedy pewność, że ktoś, kto ukończy Wydział Wojskowy, naprawdę chce to robić i nie porzuci wszystkiego ot tak, bez jakiegoś poważnego powodu. Tutaj też w pewnym sensie zdobywa się zaufanie. A potem? Potem warto brać aktywny udział w armii, nie bać się wychodzić ze swoimi pomysłami, bo żołnierze naprawdę są doceniani. W końcu, każdy może osiągnąć szczyt, może zostać dowódcą. Przecież żaden szef sztabu generalnego nie będzie urzędował wiecznie .

Janusz Lis: Tyle mowimy o sposobach awansu, aktywności, ale prosze powiedzieć, czym tak na prawde zajmuje się wojsko w Scholandii. Co tam się tak na prawdę robi?

Marcin Pospiech: Wiele razy zadawano mi pytanie, po co w ogóle armia w państwie wirtualnym i co to w ogóle daje. Pewnego dnia postanowiłem nawet napisać obszerną odpowiedź i umieściłem ją później w Niecodzienniku Scholandzkim. W wielkim skrócie, wojsko w Scholandii stara się symulować wojsko w świecie realnym, tak samo jak gospodarka wirtualna próbuje symulować gospodarkę realną. A my - żołnierze - robimy to, bo najzwyczajniej sprawia nam to przyjemność, tak samo, jak przyjemność sprawia np. ministrowi gospodarki wprowadzanie nowych gałęzi .

Janusz Lis: Wojsko to od niedawna także część gospodarki. Wybudowane zostały zakłady zbrojeniowe. Jaki jest ich cel?

Marcin Pospiech: Produkować amunicję i bronie, które później armia wykorzystuje organizująć np. manewry lub ćwiczenia. To też jest symulacja, z dwustronną korzyścią, zarówno dla żołnierzy, jak i dla gospodarki, którą dodatkowo może napędzać.

Janusz Lis: Kontynuując temat wojska chciałbym spytać, co Pan sądzi o nowych projektach konstytucji, które zostały przedstawione na liscie dyskusyjnej. Wsród zmian jest między innymi zniesienie zakazu działalności politycznej Szefa Sztabu Generalnego. Czy to w Pana opinii dobre rozwiązanie?

Marcin Pospiech: Wirtualny świat, a w szczególności Królestwo Scholandii, to na tyle pokojowy kraj, że nie wyobrażam sobie w nim ani junty, ani żadnych puczy. Dodatkowo uważam, że stanowiska szefa sztabu generalnego jest stanowiskiem obsadzanym przez bardzo zaufanych ludzi, którzy wspięli się na wyżyny i mogliby z pewnością zrobić także dużo dobrego na tym innym polu. Zresztą, nie ukrywajmy tego - róźnica pomiędzy państwem realnym a wirtualnym jest kolosalna.

Janusz Lis: Czy zatem planuje Pan rozpoczęcie kariery politycznej w Scholandii gdy prawoprzestanie już tego zakazywać?

Marcin Pospiech: Chciałem startować w ostatnich wyborach, zbiegło się to jednak z moją nominacją. Z pewnością zrobiłbym to, gdyby prawo tego nie zakazywało. W tej chwili jednak nie jestem w stanie powiedzieć, czy powróce do kariery politycznej, gdy konstytucja się zmieni.

Janusz Lis: Skoro już jesteśmy przy polityce, chciałbym spytać jak ocenia Pan działania nowego Rządu? Czy realizuje on program, który określil w expose?

Marcin Pospiech: Jeśli chodzi o realizację programu, sądzę, że nie jest najgorzej, a w pewnych kwestiach nawet bardzo dobrze. Jeśli jednak mowa o samym rządzie i jego "sylwetce", to wypada on tragicznie. Pozwy, oskarżenia, niewyjaśnione przelewy, wewnętrzna niezgodność, to nie wpływa pozytywnie na profil rządu. W dodatku, kto to słyszał, aby premier trzymał w swoim rządzie ministra, o którym publicznie mówi, że powinien zostać ukarany?

Janusz Lis: Jak zatem w tym przypadku powinien postąpić szef Rządu?

Marcin Pospiech: Trudno powiedzieć, jak sam zachowałbym się na jego miejscu. W takim przypadku zaufanie gra bardzo ważną rolę, a trudno mówić o zaufaniu, gdy się oskarża swojego ministra na forum publicznym. Trudno mi powiedzieć o kompetencjach tegoż ministra, bo efektów jego prac chyba jeszcze nie było mi dane obejrzeć, ale wydaje mi się, że premier musi mocno wierzyć w umiejętności pana Landeckiego, decydując się zachować go w rządzie, jednocześnie go oskarżając. Wiem jednak, że w normalnej sytuacji, żaden premier nie pozwoliłby na takie zdarzenie. Z kolei minister raczej sam zdecydowałby o swoim odejściu, biorąc pod uwagę swój honor.

Janusz Lis: A może po prostu Pan Premier nie ma nikogo, kim mógłby zastąpić Ministra Landeckiego, stąd też nie zdecydował się go zdymisjonować?

Marcin Pospiech: To nie byłaby rozsądna decyzja, w takiej sytuacji już lepiej, gdyby sam się tym zajął. No ale bez przesady, nie wierzę w to, żeby nie było osoby, która mogłaby zastąpić ministra Landeckiego.

Janusz Lis: Kończąc na temat dotyczący Rządu chciałbym spytać co jest w Pana opinii największym problemem Scholandii i co można zrobić by ten problem rozwiązać?

Marcin Pospiech: Nie wiem, czy jest to problem największy, ale wydaje mi się, że bardzo ważny. Brakuje nam nowych mieszkańców, którzy nie znikają po dwóch-trzech tygodniach, ale zostają prawdziwymi, aktywnymi obywatelami. A żeby to zmienić, to przede wszystkim potrzebna jest nam promocja - dużo promocji. Może po prostu niech tym zajmie się więcej osób niż jedna? A gdy już Ci potencjalni obywatele przyjdą, trzeba ich nauczyć wirtualnego życia, żeby ich zatrzymać. Nie wiem, może jakiś przejrzysty, prosty, atrakcyjny samouczek-przewodnik i coś w stylu jakiejś linii czy dyżurów?

Janusz Lis: Dużo osób przychodząc do Scholandii nie wie "z czym to się je", także duże jest tu znaczenie zarówno kierownika SCI, jak i prefektów. Załóżmy jednak, ze promocja działa właściwie. Minister Kultury rozpoczął konkurs dotyczący przyszłości Scholandii. Czy mógłby Pan w kilku słowach powiedzieć, jak wyobraża Pan sobie nasze Królestwo za rok?

Marcin Pospiech: Jak sobie marzę czy jak sądzę, że będzie?

Janusz Lis: Niech marzenia opisane będą w konkursie, skupmy się na tym, co Pan naprawdę myśli.

Marcin Pospiech: Myślę, że strona główna Królestwa przejdzie lekki lifting, może zostanie dodana jakaś nowa, użyteczna funkcjonalność, ale nie sądzę, żeby całościowo było to rewelacją. Do aktywnego życia dołączą się ze 3, może 4 osoby. Powstaną może jakieś dwie - trzy ciekawe inicjatywy, a zbyt dużych roszad we władzy nie będzie. Scholandia z nową konstytucją będzie na pewno prostsza i wygodniejsza. Liczę też na jakiś postęp ze strony gospodarczej, np. nowa giełda i dokańczanie prac nad transportem. Ogółem - sądzę, że się polepszy, ale nie będzie żadnego przełomu.

Janusz Lis: Dziękuję Panu bardzo za rozmowę i życze Panu, by jednak było znacznie lepiej niż to Pan opisał.

Marcin Pospiech: Dziękuję. Również lubię, gdy marzenia się spełniają .


Reklama:


design by Ligo & Paul