Wywiad:
Wywiad z Danielem Chojnackim [Kuba Pakulski]
Kuba Pakulski
Moim dzisiejszym gosciem jest Hrabia Daniel Chojnacki, sarmacki następca tronu w Grodzisku, działacz, aktywista i polityk. Witam serdecznie
Daniel Chojnacki
Witam
Zacznę od pytania, które musi paść od Scholandczyka: skąd ten design?
Wykonanie projektu wyglądu nowej strony Królestwa poprosił mnie mój serdeczny przyjaciel, Marcin Pośpiech. Na początku nie mogłem znaleźć oryginalnego pomysłu na wykonanie layoutu. Zadawałem sobie pytanie, czego potrzebują mikronacje? Czego nie ma żadna ze stron? Odpowiedź okazała się banalna - patrząc z perspektywy osoby całkowicie niezorientowanej w naszych realiach, mikronacja jest jakąś abstrakcją. Nie wolno nam atakować zbyt dużą dawką informacji. Powinniśmy potraktować potencjalnego nowego mieszkańca czymś znanym. Wielu internautów odwiedza polskie portale internetowe, jesteśmy przyzwyczajeni do portalowego układu strony. Właśnie stąd wziął się "środek na Scholandię". Na tle innych stron mikronacji mój projekt się wyróżnia - i o to chodziło. Miał być oryginalny, przykuwać uwagę, budzić kontrowersje i - przede wszystkim - dawać uczucie spokoju dla osoby pierwszy raz stykającej się z wirtualnymi państwami.
Faktycznie. Projekt jest, jak na mikronacje, bardzo nowoczesny. Dla niektórych nawet aż a bardzo. Pytanie jest proste, dlaczego mikronacje potrzebują ładnego opakowania, by móc sprzedać to, co w sobie mają?
To bardzo proste. Człowiek to istota, dla której "pierwsze wrażenie" jest bardzo ważne. Oczywiście, można zrobić stronę w czystym HTML - czarne tło, białe napisy. Ale czy to kogoś przyciągnie? Wątpliwe. Żyjemy w niezwykłych czasach - czasach konsumpcjonizmu i kapitalizmu. Słabe produkty nie utrzymują się na rynku. Analogicznie, czy ktoś kupuje - zupełnie przykładowo - prodkukt, który w środku ma kupon na milion złoty - skoro jest on pognieciony, a opakowanie jest mocno brudne? Nie wie przecież, co jest w środku. Piękne opakowanie da do zrozumienia - "kup mnie, to się opłaca!". A to, co odbiorca zobaczy w opakowaniu, nie zależy już od szaty graficznej.
A w przypadku mikronacji raczej "Współtwórz mnie! Odpłacę się!". Brutalne prawa rynku. Pozostańmy przy Scholandii. W swym opowiadaniu "Notatki z Podróży" wskazał Hrabia na KUS, jako niezwykły fenomen Scholandii żałując jednocześnie, że analogicznym ciałem nie jest obdarzone Księstwo Sarmacji. Czy ma to oznaczać, iż jako Monarcha będzie się Hrabia starał zachęcić naszych Sarmackich przyjaciół do kształcenia się na Królewskim Uniwersytecie Scholandii? Czy możemy się spodziewać zalewu sarmackich magistrów i doktorów net?
Jeżeli mam być szczery, nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. Od dawna jestem wielkim zwolennikiem współpracy Sarmacji ze Scholandią. Byłbym bardzo rad, gdyby nasze państwa współpracowały ze sobą również w dziedzinie edukacji. Z miejsca - teraz - potrafię wymienić jedną osobę, która angażuje się w mikronacyjną naukę. Rozpoczął działanie Gelloński Instytut Naukowy, gdzie można pobierać wykłady z zakresu dziennikarstwa - a wykładowca to "nie byle kto", bo dziennikarz "Rzeczpospolitej". Myślę, że - o ile władze Królestwa będą zainteresowane współpracą - uda nam się dojść do porozumienia.
Skręćmy w stronę Grodziska. Nie tak dawno został Hrabia następcą tronu. Jakie to uczucie po półtorej roku działalnosći dzierżyć w ręku władzę Książęcą?
Trudne. Sarmację czeka wiele przygotowań związanych z procedurami przekazania władzy. Do 6 października zostało jeszcze sporo czasu, ceremonia będzie więc przygotowana w stu procentach. Dla mnie osobiście jest to czas wielkiej, osobistej próby. Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem otoczony przyjaciółmi(czy prawdziwymi, to inna sprawa - tego jednak nie sposób wiedzieć). Staram się być realistą, nie wmawiam sobie, że każdy mnie "kocha" i "odda za mnie życie". Nie wierzę w to, że każda z otaczających mnie osób to mój prawdziwy przyjaciel. Wyzwanie jest o tyle duże, że sympatie i antypatie należy teraz odsunąć lekko "na bok". Powoli uspokajamy się z szoku społecznego, jaki ograrnął Sarmację po proklamacji Piotra Mikołaja. Ja jestem już spokojny od dłuższego czasu.
No właśnie. Jak Sarmaci przyjęli deklarację Ksiecia Mikołaja?
Na początku z niedowierzaniem. Nie spodziewałem się czegoś innego, Jego Książęca Mość Piotr Mikołaj zbudował Sarmację i rządził nią ponad 6 lat. Sarmaci przywykli do Jego rządów, stylu sprawowania władzy, a przede wszystkim czuli obecność "Anioła Stróża". Piotr Mikołaj to symbol. Powoli, po otrząśnięciu się z "szoku", popłynęły szerokie strumienie podziękowań za te 6 lat dla Piotra Mikołaja, oraz do mnie - prywatnie - gratulacje. Paru byłych Sarmatów (którzy nie mieszkaja już w naszym kraju) nie było zadowolnych z tej decyzji, również ze względu na moją przynależność do partii politycznej, której nie popierali
Czy w związku z nowym włodarzem Grodziska możemy liczyć na dalsze ocieplenie stosunków? Ostatnimi czasy, mam tu na myśli ostatnie pół roku, Scholandii i Sarmacji udało się odmrozić stosunki i wyraźnie je poprawić. Czy zdaniem Hrabiego jest to tendencja stała, czy też może możemy liczyć na nagły kryzys Scholandzko- Sarmacki;)?
Po mojej koronacji będe dążył do ocieplenia stosunków pomiędzy naszymi krajami, o ile dalszego zacieśniania współpracy będą chciały również władze Scholopolis. Jestem politykiem zdecydownie proscholandzkim. W dyplomacji wszelkie wysiłki mogą zostać zniweczone przez rzecz pozornie nieistotną, trudno więc mówić o kryzysie. Mam nadzieję - i głęboko wierzę, że tak będzie - na stałą współpracę.
Proscholandzkość jest u Hrabiego zauważalna. Ostatnio Hrabia bardziej się na Scholandzkiej ziemi udziela. Oprócz designu i artykułu do "Życia", warto tu wymienić chociażby serdeczne i ciepłe stosunki z licznymi Scholandczykami. Czyżby Scholandia stała się atrakcyjnym państwem?
Zawsze była. W moim artykule podkreślałem, że Scholandia i Sarmacja są różne - również kulturowo. W pewien sposób się mocno uzupełniają, mogą być odskocznią od obu rzeczywistości, poznaniem alternatyw, jak i innych rozwiązań.
Wirtualny internacjonalizm?
Ostatnio w mojej głowie zrodził się pomysł stworzenia małej wirtualnej Unii Europejskiej. Rozwiązania informatyczne to żaden problem, w przypadku naszych państw - tym bardziej. Mamy swoje systemy, które można zintegrować. Zdaję sobie sprawę z tego, że wprowadzenie wspólnej waluty, systemów ewidencyjnych byłoby bardzo poważnym problemem - politycznym i kulturowym. Libert jest używany zarówno w Sarmacji, jak i Natanii. Libert scholandzki albo Armin sarmacki wydaje się być - póki co - abstrakcją. Ale kto wie, co przyniesie przyszłość?
I tym pozytywnym spojrzeniem w przyszłość chyba zakończymy rozmowę. Dziękuję bardzo za poświęcony nam czas!
Również dziękuję i życzę wszystkiego dobrego!