Wywiad:

Wywiad z Mardred Kwiatkowskim [Janusz Lis]

Janusz Lis: Moim dzisiejszym gościem jest Pan Mardred Kwiatkowski,
obywatel v-świata związany ostatnio z Okoczią. Witam Pana bardzo serdecznie.


Mardred Kwiatkowski: Witam

JL: Proszę powiedzieć kiedy i jak trafił Pan na mikronacje. Co Pana w
nich zainteresowało?

MK: Ocho... Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana niż może się
zdawać. Pierwszy raz to wiem, trafiłem do Sarmacji, albo Scholandii w
2006 jako zaawansowany tibijczyk. Złożyłem wniosek imigracyjny, a
dzisiaj nawet nie wiem czy do mnie dotarł... Za swój początek z
mikronacjami uważam koniec stycznia 2007, gdy kolega przesłał mi link do
gry - Wirtualny Świat. Tam właściwie poznałem całą ideę mikronacji, bo
wbrew pozorom w codziennej aktywności między WŚ, a Sarmacją czy
Scholandia nie ma prawie żadnej różnicy. Ostatecznie z WŚ odszedłem (a
raczej zostałem politycznie zniszczony) i po pół roku dołączyłem do
mikronacji, które śledziłem przez prawie cały czas przebywania w WŚ.

JL: Rozumiem, ze nie był Pan jedyną osobą, która porzuciła WŚ dla
mikroświata?

MK: Nie, wiele jest takich osób, ale nie każda sie do tego przyznaje,
dlatego temat przemilczę. Inną sprawą jest, że w początkach istnienia
gry miał miejsce proces odwrotny, a główni politycy WŚ byli już od dawna
znani w mikroświecie. Dokładnych informacji na ten temat nie mam, wiem
że nie była to jedna osoba, ale podobnie jak w pierwszym przypadku nie
chcę mówić o czymś co może się komuś nie podobać. Lepiej pilnować
własnego nosa i nikomu w życiorys nie wchodzić. Koniec

JL: Zdaje się Pan traktować mikroświat jako spójną całość. W odróżnieniu
od większości jego mieszkańców nie jest Pan związany z jednym, wciąż tym
samym państwem. Nie myślał Pan o tym, by zapuścić korzenie?


MK: Oczywiście, nawet mam sporą listę potencjalnych miejsc do
zamieszkania. Często proponowały mi to lokalne władze, lub w przypadku
mniejszych mikronacji - władcy. To nie jest do końca tak, że nie
potrafię wybrać. Już raz wybrałem - Udzielne Księstwo Zakonu
Templariuszy. Był to wybór zły, więc wyemigrowałem, zrzekłem się
obywatelstwa, ale później władca UKZT nadał mi obywatelstwo dożywotnie.
Teoretycznie dekret łatwo podważyć, ale mi z tym po prostu dobrze. Mam
taką wolność, mogę poznać polski v-świat. Nie chcę drugi raz popełnić
tego samego błędu. Na pewno kiedyś osiądę z bagażem doświadczeń i sporym
życiorysem, ale chcę by to było moje ostatnie obywatelstwo. Wydaje mi
się, że lepiej robię niż inni kosmopolici, którzy obejmowali wysokie
urzędy w co najmniej kilku państwach.

JL: Gdyby miał Pan podać dwie cechy charakterystyczne każdego z państw,
w których na dłużej Pan zabawił jak by wyglądało takie podsumowanie?


MK: Tak się nie da. Stereotypy są krzywdzące i dwiema cechami nie można
opisywać całej mikronacji. Byłaby to raczej długa analiza całego
społeczeństwa ze wskazaniem na wyjątki negatywne i pozytywne. Na
szczęście nie chcę i nie będę sie brał za taką analizę, szczególnie, że
o tych wszystkich mikronacjach naprawdę nie wiele wiem.

JL: Bardziej rozbudowaną charakterystykę v-świata od strony
turystyczno-krajoznawczej prezentuje Pan w cyklu Wędrujący Templariusz.
Podróż w jakim kierunku teraz Pan planuje?


MK: Wyspy, różnorakie. Wystarczy rzucić okiem na Mapę Pavla Zepp'a by
wiedzieć gdzie się udam z Al Rajnu.

JL: Skoro już Pan wspomniał o Mapie. Czy uważa Pan, że powinna ona
zostać przyjęta przez OPM jako oficjalny kształt naszego v-globu?


MK: Czym dłużej się interesuję tematem tym częściej zgadzam sie z
Wandystanem. Mapa jest dobra i nie ma powodu dla którego nie powinno jej
się uznać ze względu na to co na niej jest. Raczej nie powinno jej się
uznać ze względu na obecną formę jej edycji. JKM Pavel Zepp miałby tak
silne narzędzie manipulowania v-światem, że stałby się dyktatorem o
wiele gorszym niż "Wielka Trójca" swego czasu w OPM, a to dlatego, że
ostateczne decyzje podejmowałby sam, a nie wraz z dwoma innymi twórcami.

JL: A jakie jest Pana zdanie na temat innej, budzącej pewne kontrowersje
sprawy, a mianowicie konwencji o tytułach naukowych? Czy wzajemne
uznawanie zdobytych tytułów jest potrzebne mikroświatowi? Kto na tym
najbardziej może zyskać?


MK: I tak każdy maile podpisuje wraz ze swoim tytułem naukowym. Kto może
na tym najwięcej zyskać? Scholandia.

JL: Z czego zatem może wynikać fakt, że to właśnie Scholandia konwencji
nie podpisała?


MK: Nie wiem, to nie jest pytanie do mnie. Z moich obserwacji wynika, że
podpisanie konwencji to praktyczna śmierć większości uczelni. Mało która
uczelnia spełnia warunki i nie zanosi sie na to, by sytuacja miałaby sie
zmienić za te 9 miesięcy przewidziane w konwencji.

JL: Kończąc już temat OPM spójrzmy szerzej na sprawę mikronacji.
Większość z państw przeżywa od pewnego czasu kryzys braku aktywności.
Coraz trudniej przyciągnąć nam nowych mieszkańców. Czyżby zatem idea
mikroświata nie była już tak atrakcyjna jak kiedyś? Co można zrobić, by
spróbować odwrócić obecną tendencję?


MK: Nie wiem, ja kolegów namawiam, każdemu pokazuję to co go naprawdę
powinno interesować. Nic. Może rzeczywiście jesteśmy nieatrakcyjni.
Coraz więcej "szybkiej" rozrywki powoduje, że rzeczywiście jesteśmy
interesujący naprawdę dla prawdziwych maniaków nauk społecznych. Może to
do nich trzeba trafiać?

JL: Czyli ciągłe zapewnienia promujących dany kraj osób, że jest to
miejsce dla każdego jest stekiem bzdur? Może da się jakoś urozmaicić
v-państwa, by mogły konkurować z gronem czy naszą klasą?


MK: Szczerze wątpię. Ludzie dzisiaj nie sa tacy jak kilka lat temu.
Łącza przyspieszają, php się rozprzestrzenia. Z Internetu korzysta się
naprawde wygodnie. Jeśli chcesz zostać przywódcą osady - grasz w
Plemiona, chcesz zostać rycerzem - włączasz jeden z wielu MMO. Jedynym
plusem mikronacji jest to, że jeszcze rzadna gra nie umożliwia obalenia
władcy, czy zrobienia przeciw niemu powstania. Ale to chyba pozostanie
na długo zarezerwowane tylko dla nas.

JL: Nie ma zatem światełka w tunelu?

MK: Jest, tylko trzeba szukać naprawdę tam, gdzie ma się szanse. Reklama
w medalika z Maryją będzie lepsza TVP1 czy TV Trwam lub Religia.tv? Mowa
już była, by wejść do szkół. Może to i jest sposób. Na lekcjach WOS-u
pewnie sie znajdzie ktoś kto chciałby sie z nami pobawić.

JL: Pozostaje mi zatem liczyć, że wreszcie odnajdziemy właściwy kanał
promocji, a mikronacje odzyskają utraconą chwałę. Dziękuję Panu bardzo
za rozmowę.


MK: Mam podobne nadzieje, dziękuję.