Wydarzenia:

.: No i zapełnij sobie "Wydarzenia" :.

Scholandczycy na wakacjach. Dość wyraźnie to widać, zwłaszcza na liście dyskusyjnej. Prócz kilku wyłomów w ścianie milczenia, niewiele się w Królestwie dzieje. I zapełnij tu sobie całą boczną kolumnę gazety.
Postanowiłem, iż przed kolejnym wydaniem się przygotuję. Formę tejże części gazety zbliżę bardziej do "Okruchów Dziennika" M.F. Rakowskiego, które były dla mnie wzorem i z których pomysł takich komentarzy zaczerpnąłem. Tak więc od dziś Pakulski zacznie pisać Scholandzki Dziennik Sarkastyczny. By śmiało się lepiej!

Wstęp:

» My wciąż żyjemy! [Kuba Pakulski]

Wariacji na temat "życia" ciąg dalszy. Jak to na którejś niedzielnej dyspucie ujął Krystian Gmurek- "życie" ma jedną zasadniczą zaletę. Jego nazwa nie przemija. Trudno się z tym nie zgodzić. Ukazujemy się (niestety) z rzadka. A szkoda, bo kolejne numery trzymają poziom dobrej, scholandzkiej gazety.

Problemy mamy wciąż te same. W Scholandii brakuje redaktorów, mało komu chce się aktywnie uczestniczyć w intelektualym życiu Królestwa. Jest dla mnie rzeczą przykrą, że Scholandczycy z najwyższych kręgów władzy lekko ważą sobie maile od redaktora naczelnego jedynej ukazującej się w Królestwie gazety i nawet na nie nie odpisują. Toć ich twórczość mogłaby rzucić jakieś światło na bieg spraw u szczytów władzy, w którym przeciętny Scholandczyk coraz mniej się orientuje.

Scholandzki deficyt postanowiłem zrównoważyć sięgając po zagraniczne zasoby intelektualne. I w ten sposób uzyskaliśmy wartościową jak sądzę opowiastkę w wykonaniu naszego sarmackiego przyjaciela, Daniela Chojnackiego. Opowiastkę dla nas cenną i naszą redakcję nobilitującą, bowiem hrabia Chojnacki stał się w międzyczasie oficjalnym następcą tronu w Grodzisku, czego mu w imieniu redakcji serdecznie gratuluję:) Ten akcent sarmacki wzbogaca wyraźnie nasze wydanie i tak długo, jak będę naczelnym "Życia", będę się starał, by owych przyjemnych akcentów było jak najwięcej.

Co jeszcze mamy czytlnikowi do zaproponowania? Ciekawym wydaje się artykuł Marcina Pośpiecha o naszym drogim Liceum. Garść pomysłów na poprawienie stanu wyedukowania Scholandczyków. Poza tym mam przyjemność zaprezentować Państwu własny artykuł-polemikę na temat miejscowości szlacheckich z transportowym dodatkiem. Jestem niezmiernie ciekawy, jak przyjmą go Scholandczycy. Poważnym brakiem naszej redakcji okazał się być Janusz Lis, który przez swą długą nieobecność pozostawił nas bez wywiadu. Mam nadzieję, iż ten wykonany przeze mnie choć w części kunszt Janusza posiadać będzie. Bo i rozmówca przedni!

Czego mogę życzyć sobie, redakcji i czytelnikom po niemal pięćdziesięciu dniach od poprzedniego wydania? Chyba tylko tego, by Scholandczycy chwycili wreszcie za pióra! I by ci z nich, którzy podejmują się wysiłku pracy twórczej, byli odpowiednio przez mieszkańców Królestwa nagrodzeni. Trafną krytyką i cierpkim słowem. Bo taka nagroda smakuje najlepiej.