Życie
Scholandia

Rządy Nowej Demokracji – podsumowanie

Rząd Nowej Demokracji pod przewodnictwem Pani premier Kariny Stachowiak zakończył kadencje w dość burzliwych okolicznościach. Ostra dyskusja na LD oraz finisz kampanii wyborczej mogą w znaczący sposób przekłamywać obraz dokonań tego rządu. Dlatego chcąc uniknąć posądzenia o tendencyjność, należy wyzbyć się wszelkich osobistych sympatii, czy animozji i ocenić rząd Markgrafini Lampedusy jak najbardziej merytorycznie. Rząd rozpoczynając swoja prace niósł dla kraju wielką nadzieję. Po kuriozalnych rządach premiera Dudźca cały naród miał nadzieję na odrobinę normalności i dużo więcej niż odrobinę profesjonalizmu. Skład rządu był częściowo oparty na ministrach niezwiązanych z Nową Demokracją i należy to uznać za dobre posunięcie. Nie wiadomo ile w tej taktyce było przymusu spowodowanego skromnym zapleczem partyjnym, a ile racjonalnego podejścia, jednak w ostatecznym rozrachunku wyszło to Scholandii na dobre.
Premier Rzadu
Do podstawowych zarzutów pod adresem Pani premier Kariny Stachowiak można zaliczyć pozornie mała aktywność. Pozornie gdyż nie jesteśmy w stanie ocenić działań czysto technicznych, mniej efektownych, aczkolwiek bardzo ważnych. Temu rządowi brakło pewnego rodzaju PR i propagandy ze strony Pani premier, oraz choćby podstawowych informacji na LD o jego pracach. Nie pomniejsza to jednak zasług Pani premier na polu systemowym. Przypomnijmy, iż po raz pierwszy od dłuższego czasu ujrzały światło dzienne nowości systemowe w postaci pogody oraz cmentarza. Sposób organizacji obchodów święta narodowego pozostawiał wiele do życzenia, jednak efekt był całkiem przyzwoity. Ze strony Pani premier brakowało też pewnego nadzoru nad pracami ministrów oraz zdecydowanych reakcji w przypadku ich błędnych decyzji.
Ministerstwo Finansów
Pani Monika Izdebska okazała się jednym z najlepiej dobranych ministrów. Solidna, sumienna i dokładna, tak można określić Panią z Lamstat i takie właśnie cechy na tym stanowisku okazały się bardzo odpowiednie. Budżety tworzone były regularnie i zostały w znaczący sposób uproszczone. Nowa ordynacja podatkowa, mimo iż budziła wiele kontrowersji nie zrujnowała finansów państwa. Pani minister uporządkowała tabelę płac, poza tym ministerstwo nie przeżywało większych rewolucji. Jednym z poważniejszych zarzutów pod jej adresem może być pozostawienie kont ministerialnych w nieuporządkowanym stanie, tzn. z ciągłymi zapasami z poprzednich miesięcy.
Ministerstwo Gospodarki i Pracy
Minister Alex Wittle był bez wątpienia jednym z najgorszych ministrów tego rządu. Na LD nie pojawiały się żadne informacje o efektach działań ministra, za to pojawiały się często zapytania ze strony mieszkańców o czas oczekiwania na rejestrację firmy, co mogło sugerować, iż Pan minister nie kwapił się do regularnej pracy. Kilkakrotnie powtórzyła się też sytuacja z mailami ginącymi gdzieś pomiędzy nadawcą, a adresatem Panem Wittle. W pracy ministra był widoczny brak czasu a maile obywateli z zapytaniem do niego bardzo często pozostawały bez odpowiedzi. W gospodarce przez okres czterech miesięcy nie wydarzyło się prawie nic, może z wyjątkiem niedokończonej prywatyzacji elektrowni.
Ministerstwo Kultury
Fotel Ministra Kultury objął przewodniczący Nowej Demokracji Janusz Lis. Fakt ten sprawił, iż minister był prawie przez całą kadencję na pierwszej linii walki politycznej, a jego decyzje były bardzo często atakowane właśnie ze względów politycznych. Minister nie ustrzegł się kilku „wpadek”, głównie na początku swojego urzędowania. Przykładem tutaj może być odgórna decyzja w sprawie statusu kilku prywatnych galerii, czego efektem był ostry spór z ich właścicielami, co w dalszej kolejności zaskutkowało wycofaniem się ministra ze swojej decyzji. Minister był mniej aktywny bezpośrednio na polu kultury (reanimował kilka galerii), jednak wykazywał dużą aktywność ustawodawczą. Cała uwaga ministra była ukierunkowana na uzyskanie pełnej autonomii ministerstwa i uniezależnieniu się od SKE. Osiągnięcie tego celu można uznać za jego największy sukces.
Minister Promocji
Piotr Polus był bezsprzecznie najlepszym ministrem tego rządu, co potwierdzali nawet politycy opozycji, w tym etatowy oponent Barona Polusa, Markgraf Strudziński. Początkowo mało widoczny, ale wydał dwa bardzo ważne akty prawne dotyczące kompetencji Ministra Promocji, oraz zasad funkcjonowania SCI. Punktem przełomowym w kadencji był pewien list na LD wytykający błędy na stronie promocji. MP ustosunkował się do zarzutów, poprawił błędy, a następnie rozpoczął aktywne działanie. W odpowiedzi na społeczne „promocyjne pospolite ruszenie” reaktywował LDpromocji, zgłosił stronę Scholandii do kilkunastu konkursów oraz przeprowadził akcję pozycjonowania strony www.scholandia.org. Efekt tej ostatniej akcji można uznać za największy sukces ministra Polusa oraz całego rządu. Strona Scholandii w googlach „skoczyła” o kilkanaście miejsc w górę na miejsca w pierwszej trójce. Bardzo wymiernym efektem działań ministra był drastyczny wzrost ilości nowych mieszkańców pod koniec kadencji. W tym miejscu nasuwa się refleksja, iż efekty pracy rządu nie zawsze są widoczne od samego początku. Jedną z większych porażek byłego ministra był nierozstrzygnięty konkurs na banner oraz ulotkę promocyjną, nie udało mu się także w pełni wykorzystać „pospolitego ruszenia” oraz podtrzymać przez dłuższy czas promocyjnego zapału mieszkańców.
Minister Spraw Wewnętrznych, Administracji i Infrastruktury
Paul Yolk to kolejny z ministrów nie będący członkiem ND, którego pracę możemy ocenić bardzo pozytywnie. Minister, co prawda rozpoczął urzędowanie na stanowisku w sposób dość chaotyczny. Widać było pewien brak doświadczenia w pracy na tak wysokim stanowisku, jednak w zaskakująco szybkim czasie minister Yolk nabrał ogłady i przystąpił do bardziej racjonalnych działań. Był jednym z bardziej aktywnych ministrów tego rządu, a co ważne starał się też w jak największym stopniu aktywizować podległych mu prefektów. Zadania dodatkowe dla prefektów oraz comiesięczne sprawozdania były przedsięwzięciami w doskonały sposób realizującymi ten cel. Minister dbał o to, aby żadna z prowincji nie pozostawała przez dłuższy czas bez prefekta. Jednym z zarzutów do pracy ministra jest brak reakcji na bezprawne wydawanie przez prefektów rozporządzeń. Cieniem na pracy ministra kładzie się także konflikt z prowincją Bergii i Elfidy oraz brak odpowiedzi na narastające tam nieposłuszeństwo względem ministerstwa oraz całego rządu.
Minister Spraw Zagranicznych
Początkowo ministrem była Pani Agnieszka Smoręda, a po jej dymisji stanowisko to objęła Pani premier Karina Stachowiak. Ogólnie ta czteromiesięczna kadencja ministerstwa oceniana jest w sposób zły. Na LD nie można odnaleźć śladów jakiejkolwiek aktywności ministra, społeczeństwo nie było w żaden sposób informowane o działaniach MSZ, nie uporządkowano niejasnej sytuacji naszych placówek dyplomatycznych, a można powiedzieć, iż stan chaosu się jeszcze pogłębił. Jedynym usprawiedliwieniem dla Pań minister może być fakt, iż część działań MSZ ma z natury charakter poufny i wiedza o nich nie może być dostępna dla ogółu społeczeństwa.
W ogólnym rozrachunku można stwierdzić, iż rząd był solidny, aczkolwiek nie ustrzegł się błędów. W porównaniu z dwoma poprzednimi rządami wypadł wręcz rewelacyjnie, jednak merytoryczna ocena dokonań tego gabinetu nie pozwala wyciągnąć aż tak optymistycznych wniosków. Podsumowując można zacytować słowa przewodniczącego Janusza Lisa, iż „ten rząd był najlepszym jaki Scholandia mogła mieć w tym okresie” i nie sposób się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.



Jak rząd ocenili Scholandczycy?

Premier Rządu - Karina Stachowiak: 3,25
Minister Finansów - Monika Izdebska: 3,81
Minister Gospodarki i Pracy - Alex Wittle: 2,81
Minister Kultury - Janusz Lis: 3,62
Minister Promocji Scholandii - Piotr Polus: 4,08
Minister Spraw Wewnętrznych, Administracji i Infrastruktury - Paul Yolk: 3,96
Minister Spraw Zagranicznych - Karina Stachowiak: 2,92

Ocena Rządu: 3,49


Źródło – LamStat, dziękujemy Pani Monice Izdebskiej za udostępnienie wyników.



Gdzie warto zjeść?

To pytanie zapewne zadawał sobie każdy z Nas. Aby przybliżyć Państwu odpowiedź na to pytanie, postanowiłem udać się do wszystkich restauracji w naszym Królestwie i przekonać się, jaki mamy ich poziom. Niegdyś podobnej oceny dokonał pan Paul Yolk.

1. Restauracja „Ilios”
Menu: Kuchnia restauracji Ilios oferuje szeroki wybór potraw. Znajdziemy tu specjały zarówno kuchni greckiej, jak też kuchni inselijskiej. Z menu możemy wybrać dania wegetariańskie(np. ciasteczka Tropitakia), rybne(np. Scholanę z grilla), mięsne(np. Kleftiko), a nawet owoce morza(Inselijska ośmiornica w czerwonym winie). Dla właścicieli firm, przygotowana jest specjalna oferta dotycząca win wytrawnych i pół wytrawnych, które swój doskonały smak zawdzięczają m.in.: podziemnym pomieszczeniom, w których przechowywane są od lat. Moja ocena w skali od 1-5 wynosi 5 pkt.
Wystrój: Jedna z najpiękniejszych stron pod tym względem. Przyjemne dla oczu kolory, czytelne działy, na pewno sprawią, że będziemy ją chętnie odwiedzać. Za wystrój 5 pkt.
Inne: Dodatki w postaci rzetelnego opisu kuchni wyspy Agios Paulos, a także opis wnętrza restauracji oraz właściciela na pewno umilą nam pobyt w tym miejscu. Oceniam na 5
Suma: 15 pkt.

2. Restauracja „Smocza jama”
Menu: Jedyna orientalna kuchnia w państwie. Dość duży wybór daleko wschodnich specjałów przy jednoczesnym opisie tych smakołyków sprawia, że faktycznie możemy poczuć klimat chińskiej kuchni. Ocena 5 pkt.
Wystrój: Liczne elementy w postaci chińskich symboli, obrazów oddają klimat i urok dalekiego wschodu. Ocena 5 pkt.
Inne: Ciekawe rozwiązanie w postaci galerii gości. Jeśli chcesz się w niej znaleźć wystarczy zjeść i napisać do właściciela. Ocena 4 pkt.
Suma: 14 pkt.

3. Restauracja „Pasibrzuch”
Menu: Restauracja może poszczycić się bardzo bogata ofertą. Możemy posilić się zarówno żywnością zwykłą np. hamburgerem, jak też i żywnością wykwintną np. stekiem lub pieczenią. Jednak, Menu jest dużo uboższe niż w przypadku restauracji Ilios, dlatego 4,5 pkt.
Wystrój: Wygląd lokalu bardzo przyjemny, czytelne działy, ciekawe dla oka fotografie. O wszechstronności tego miejsca z całą pewnością może świadczyć ogromna ilość stolików z pięknymi nakryciami stołów, jak też i wygodne fotele. Podobnie jak w pierwszym przypadku klienci na pewno z miłą chęcią spędzą tutaj czas. Ocena 4,5 pkt
Inne: Miłe wrażenie wywarło na mnie to, iż jako jedyna restauracja w państwie oferuje organizację różnego typu uroczystości, zarówno tych o największej randze, jak i tych o randze mniejszej. Dla ułatwienia mamy dołączoną instrukcję jak prawidłowo zakupić żywność. Jeżeli mamy ochotę kupić hurtem powyżej 50 sztuk żywności, właściciel oferuje zniżki cenowe. Za takie udogodnienia 4 pkt.
Suma: 13 pkt

4. Tawerna „Elfa Pieśń”
Menu: Klienci mogą liczyć na dania, którymi niegdyś mogły posilać się same elfy. Są przyrządzane za pomocą oryginalnych kilkuset letnich przepisów. Znajdziemy tu również kilka rodzajów owoców takich jak jabłka, pomarańcze czy brzoskwinie. Obecność tych słodkości ma zapewne związek z kulturą elfów. Ocena 4 pkt.
Wystrój: Proste wnętrze, oddające klimat kultury elfów. Oceniam na 3,5 pkt.
Inne: Dźwięki poezji delfickiej z pewnością umilą nam spożycie, dzięki temu zapewne każdy będzie mógł rozluźnić się i odpocząć. Za to 5 pkt.
Suma: 12,5 pkt

5. Restauracja „Texaco”
Menu: Restauracja serwuje dania kuchni meksykańskiej, znajdziemy tu zarówno pikantne totopos, jak i fasole z chili. Po skończonym obiedzie, czym prędzej udajemy się po zakup czegoś zimnego dla ugaszenia pragnienia. Za palące gardło 3 pkt.
Wystrój: Schludnie i bardzo przyjemnie. Szczególnie polecam na zimę, gdyż ogniste kolory na ścianach podgrzewają atmosferę. Oceniam na 4,5 pkt.
Inne: Brak
Suma: 7,5 pkt.

6. Restauracja „Pod urwaną chmurą”
Menu: W ofercie znajdziemy zarówno zwykłe dania z grilla np. filet wołowy w sosie, jak i dania z pieca, np. bakłażan nadziewany. W menu znajdują się także dania wykwintne, ale niestety linki do ofert są nieaktualne 3 pkt.
Wystrój: Brak jakichkolwiek zdjęć potraw, a nawet samego miejsca pobytu, do tego nie zupełnie czytelne nazwy żywności sprawiają, że wystrój oceniam na 2 pkt.
Inne: Krótki opis właściciela powoduje dodanie 1,5 pkt.
Suma: 6,5 pkt.

7. Restauracja „Lisia Nora”
Menu: Dużego wyboru nie mamy, tylko zwykła żywność, jednakże krótki opis składu dania w restauracji Lisia Nora, zasługuje na wzmiankę. Moja ocena wynosi 2,5 pkt.
Wystrój: Gdybym oceniał kamienicę ocena byłaby maksymalna, jednakże o wnętrzu restauracji można powiedzieć, że nie ma go wcale. A może żywność zrzucana jest z któregoś okna kamienicy J. Ocena 2,5pkt.
Inne: Brak 0 pkt.
Suma: 5 pkt.

8. Restauracja „Kokon”
Menu: Nie jest zbyt wszechstronne. Mamy jednak możliwość kupienia żywności zwykłej. Ocena 1,5 pkt.
Wystrój: Na stronie w zasadzie brak czegokolwiek, oprócz linku do oferty z zywnością, co by wskazywało, że mamy do czynienia z restauracją, bo z takową do czynienia tak naprawdę nie mamy, jest to jedynie bar przy kamienicy, której to właśnie strona jest poświęcona. Za to 1 pkt.
Inne: Brak 0 pkt.
Suma: 2,5 pkt.

Jak sami pewnie już zauważyliście nieznacznie bo tylko o 1 punkt restauracja Ilios wyprzedziła drugą w klasyfikacji „Smoczą jamę”, tym samym została zwycięzcą. Nie znaczy to oczywiście, że właściciele powinni zaprzestać na tym, co mają, być może niedługo przyjdzie ktoś inny, który lepiej zachęci potencjalnego klienta, aby to właśnie u niego się posilał. Tak, więc, właściciele zmian czas najwyższy J Krótko podsumowując.
Istnieje kilka restauracji, do których naprawdę warto zajrzeć, jeśli nie ze względu na samo menu, to na pewno na wygląd i wystrój restauracji. Co tu dużo mówić? Scholandczycy przekonajcie się sami !

Dla spragnionych biegania z koszykiem w ręku, zapraszam do odwiedzenia kilku sklepów czy też jedynego Hipermarketu.



Scholandia przez dwie patrzałki

Poproszony zostałem przez Paula Yolka o napisanie takiego szczególnego artykułu dla... "Życia". Zaprawdę, nie wiem skąd pomysł na nazwę, ale spotykam się z tym pierwszy raz i wydaje mi się co najmniej specyficzne. Jakoś wydawać by się mogło, że będzie to "Życie Scholandii" czy coś w tym rodzaju. A tu jest po prostu "Życie". W ogóle w Scholandii jakieś specyficzne te nazwy gazet są. Pamietam "Res Publicę" i tu nie było nic dziwnego. Ale teraz jest "Scholandpress", jakiś "Biletyn Wyborczy", w którym ostatnimi czasy niejaki Andy Sky pisał... cuda w zasadzie, bo tylko cuda poruszają tak bardzo listę dyskusyjną. Zresztą przy okazji tego cudu wypisywałem się z niej powoli, bo nie byłem już w stanie czasowo czytać maili z wielu list, na które w sumie jestem zapisany. No, ale powracając do tematu, to w Scholandii dziwnie jakoś z tą prasą. W ogóle raczej jej mało i gazety nazywają się co najmniej pekuliarnie. Co innego ma ojczyzna, gdzie mamy "Euterpe - gazetę literacką", "Głos Weblandu" (gazeta polityczna), "NordAlm" (gazeta morlandzka) , "Scriptores Dreamlandis" (gazeta naukowa), "MetaMaskaradę" (gazeta kulturalną), "Listy" (gazeta dziwna :)), KUR (Kakutowski mUgazyn Rolniczy; dawne dzieło nowego monarchy Pawła I :)); a dawniej mieliśmy np. "Tygodnik Morlandzki" (do dziś uważany za najbardziej opiniotwórczą gazetę w historii KD), "O.K.N.O." (niedawno zamknięte, które przez dwa bodaj lata prezentowało artykuły na rozmaity, nie tylko polityczny, temat), "La Fourchette", "Dreamlandczyk", "Gazeta Uniwersytecka" czy "Furland News". Jak widać, przewijają się w nich prowincje lub jakieś profile tematyczne. Całość mnie zadziwia albo już sam nie wiem, co pisze.

Scholandia to dziś miejsce, do którego przeprowadzić bym się nie chciał i jeżeli pachnie ci to czytelniku krytyką, to dobrze niuchasz, bo to właśnie krytyka. Czytając listę dyskusyjną ma się wrażenie, że Scholandczycy są strasznie podzieleni. Pojawiają sie podziały starzy-młodzi, podziały partyjne, problemy związane z księciem Schwabenem, które jakby się nie kończą. Informacje docierają przeróżne, zaś walka polityczna przy ostatnich wyborach miała tak gęstą atmosferę, że niejeden puściłby pawia. Jedynie jakoś ci spierajacy się ynteligentni polytycy zdawali się czuć się dobrze i rześko. Straszny to przykład dla młodych obywateli, straszny widok już niemłodego państwa, które rozwija się w niezłym tempie i potencjału ma na coś dużo lepszego. Później kłótnie idą np. w stronę Armii, następcy tronu, który już następcą być nie chce (a może już chce? Nie orientuję się już, przyznaję). W sumie mnóstwo szumu wokół naszej wspólnej zabawy: państwa wirtualnego, które współtworzymy w czasie wolnym, które jest naszą pasją, a nie środkiem do życia czy możliwością zarabiania pieniędzy. Może dobrze, może szkoda... i choć Scholandia z nazwy nie jest Krainą Snów, to może warto by te animozje na bok odłożyć, nie robić z siebie idioty, który wywiesza jęzor, bo słyszy słowo "władza" i zająć się spełnianiem marzeń. Przy okazji postarać się jak człowiek dogadać z drugą strona i spróbować choć poznać argumenty oponentów i adwersarzy. Jasne, rzecz to nie łatwa i mówić tylko o niej łatwo, ale rzecz jednak możliwa.

Scholandia zazwyczaj - bo teraz częściej już z kłótniami i gęstą, nieprzyjemną atmosferą - kojarzy mi się z nauką, kulturą i religią. Wiele w tym nie raz widziałem pracy Wiktor Kolińskiego, lecz po tym, co ostatnio usłyszałem i przeczytałem (zakładając, że to prawda) dobre zdanie troszkę tracę i próby tworzenia państwa w państwie szczerze ganię. Tym bardziej, bo to kultura - rzecz mi droga i ukochana, która od polityki, wpływów i piaskownic wszelakich winna być wolna. Niemniej jednak nazwisko margrafa przewija się często-gęsto (jak to mówią) i wielu rzeczy na pewno trudno mu odmówić. Zatem rozpocznę może od nauki, która zdaje się w KS koncentruje się na KUSie. No i KUSowi trudno odmówić swoistego splendoru, rozwiniętej już struktury, wielu wykładów i jakiegoś spójnego systemu działania. Niemniej jednak KUS bywa też na swój sposób upierdliwy i system stosowany jest uproszczonym systemem z rzeczywistości, któremu do ideału bardzo daleko. Jest więc - podobnie jak polski uniwersytet - raczej skostniały i mało... elastyczny, mi się wydaje. Ufam, że istnieją inne, lepsze drogi, w których studenci więcej wnoszą w studia, aniżeli zaliczenia wykładów i pisanie pracy magisterskiej. Ufam też, że to kwestia zdolności dydaktyczno-pedagogicznych wykładowców i władz uniwersytetu. Niemniej jednak KUS jest chyba obecnie najbardziej rozwiniętą wyższą uczelnią wśród polskich mikronacji. To się Scholandii chwali!

Kultura: kultura jest tu wielka i mała zarazem. Wielka ze względu na galerie i muzea. Również troszkę teatrów (pamiętam jakiś miesiąc teatralny, który wypadł nad wyraz pozytywnie i żal mi, że już takich rzeczy nie ma), ale z tego, co ostatnio czytałem - większość z nich jakoś nie działa i odłogiem leży. A mała, bo brakuje mi jakichś dodatkowych form poruszania kultury. Jakichś kawiarni, wieczorów poezji, gazet literackich, muzyki, pokazów filmowych, no i w końcu Radia, które stać może nawet na skraju mediów i kultury, w zależności od tego, co też się w nim znajdzie. Brakuje mi też może wydawnictw, choć nie wiem, czy istnieją. Jakoś na zbyt wiele książek scholandzkich nie natrafiłem. Natomiast galerie i muzea robią wrażenie, choć nie wszystkie są ładne i estetycznie wykonane. Sęk też w tym, że galerie i muzea nigdy mnie tak nie pociągały. Wydaje się, że stoją w miejscu i nie żyją, że wystarczy je raz zrobić i już - bum - koniec. Później tylko dodatkowe wystawy, itd. Czegoś mi w nich zawsze brakowało. No i religia. Religia istnieje rzadko w v-państwach, a w Scholandii jest jej właściwie całkiem dużo. I to mi się wydaje być plusem. W dodatku nie widzę jakichś wielkich kłótni religijnych, sfar i sprzeczek. Co dziwne, ale bardzo, bardzo pozytywne.

Miasta Scholandzkie to jedna z ostatnich rzeczy, na którą chcę zwrócić uwagę. Wiem, że ostatnio Scholopolis podpisało umowę z Dreamlandzką Gedanią, a i moje rodzinne Saudade planuje zawrzeć umowę z jednym z miast scholandzkich. Podobno najbardziej rozwiniętym miastem w KS jest Kanikograd i ten faktycznie jest piękny. Cudna inicjatywa z tytułem "Honorowego Mieszkańca Miasta", kilka galerii, no i oczywiście muzeum (czyli kulturalny mus scholandzki ;)). Dodatkowo troszkę sportu (z Golf Clubu nie skorzystałem, bo mnie nie stać, zaś skocznia wydaje się być... zdjęciowa), który jest i to dodatkowy atut dla miasta. Dalej mosty, zabytki, zwiedzanie wszelakie (fajne, fajne) no i opisy Jarosława. Dodatkowo Kanigrodzka Agencja Prasowa - fajna rzecz. No i tak jakoś ten Kanikograd się ma i wygląda całkiem nieźle.
Dalej Scholopolis z niedawno podpisaną umową partnerską z Gedanią, teatrem, muzeum, drugim muzeum (gdzie galeria, do cholery?!), kinem (weeeeeeeeeee!), dwiema katedrami (Międzywyznaniowa Królewska przyprawi o uśmiech niejednego posiadacza ust), Szkoła Podoficerską (szykują się chyba do napaści na Ira... no na jakieś państwo) i rejestr zabytków (to wyjątkowo fajna rzecz. Cóż dalej... Wydział Obrony Cywilnej (widać Scholandia to miejsce niebezpieczne... jesteś nieobywatelem i niemieszkańcem Scholandii, czytelniku? Zatem bądź ostrożny! Spisz testament przed wyjazdem do tego państwa!), Scholopolis Kings (hmm... zabawne, zabawne), no i zwiedzanie, zabytki i to wszystko, czym zajmują się nudni turyści, gdy nie wiedzą, co z czasem począć.
Alexiopolis... hmm... "Twoje miasto... Twoja przyszłość". Aha, ok. Nie moje miasto, a przyszłość sam sobie wolę rysować, więc jadę dalej. "Wio! Mój wierny rumaku!". Elfidias: coś mi się to kojarzy od razu z kulturą elficką. Coś Ty uczynił Autorowi, Tolkienie! Widzę, że jest tu np. wypis firm, ale jest raczej brzydki i nieestetyczny. Wypatrzyłem tylko "Scholandpress", z którym stale współpracuję, jako korespondent zagraniczny. Hmm... stwierdziłem "Wiesz, to źle oceniać po pozorach, więc rzuć chociaż okiem". No i pech chciał, że mnie oko zabolało, bo ujrzałem to właśnie: "Pod Urwaną Chmurą - Rest. Wykfintna" (ang. rest - odpoczynek). Cieszy mnie, że komuś się chmura urwała (na boga... stary już jestem i slangu młodzieży nie rozumiem!), ale dlaczego to jest "wykfintna"? Słownik JP podaje "wykwitny" i mówi tak: http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=68081. No, ale dalej jest kultura i już coś więcej, ha! Trzy pomniki i jeden obelisk... okkkey... co dalej... Instytut Kultury Elfickiej: "Strona o podanym adresie nie istnieje" (fajnie chociaż, że na webd.pl - dobry serwer). Akademia Sztuk Pięknych - de sejm! No i kościół elficki (nie de sejm, nie de senat) i miliony słów. Do diaska... ja sam muszę te miliony pisać, dlaczego jeszcze mam je czytać?! Ok, co dalej. Dwa muzea, dwie galerie i znów muzeum. To wyliczanka dla dzieci scholandzkich być powinna. Ogrod Botaniczny (lubię ogrody :))... ee... dobra, zawiodłem się. Spodziewałem się jakichś super-hiper-mega zdjęć w zajebiastej kolorystyce i walących mnie po moim wirtualnym ryjku, a tu nic. Nawet moje ukochane kaktusy wypadają marnie! Idę dalej... Dalej kolejna Akademia Sztuk Pięknych. Dobra, już raz się naciąłem, więc pora przejść niżej do pozycji kolejnej: Teatr w Elfidias! Ha! Pamiętam, że byłem na jakiejś sztuce. Teatr miły, tylko szkoda, że strona taka sobie. Cieszy mnie wykorzystanie Verdany, jako czcionki. Lubię Verdanę (fajna z niej dziewczyna :)). Instytut Kult. Elf. - odruchowo kliknąłem i jakimś cudem ujrzałem stronę! O bogowie elfów wszelakich! I stroną się zawiodłem. Sztampa, niestety. Zobaczyłem dział "Prace studentów", kliknąłem z nadzieją i... no pustką. Tu opadła mi głowa i już z trudem widziałem monitor. Towarzystwo Przyjaciół Elfidy to jedna z tych stron, które od zawsze mnie odrzucały. Dziwne kolory, brzydki design i layout. Sam nie wiem... Elfida news jako tako dzierżę, ale całej strony nigdy nie umiałem przejrzeć. No i dalej dwa muzea (gdzie tu uciec?) i opowiadania fantasy, których nie ma. Generalnie: raj dla elfów i tolkieniarzy, sapkarzy i innych arzy, ale ja jakoś nigdy w tym nie gustowałem. No... może tylko wtedy, gdy młody byłem i... w sumie do dziś lubię PIXAR, więc bez przesady, no ale jakoś te elfy... W sumie narzekać na co nie ma. Prowincja rozbudowana (dlaczego w Scholandii sa Prowincje i Prefekci, a nie Prowincje i Namiestnicy? I dlaczego nie ma Prefektur z Prefektami? No nie mogę tego pojąć...) i widać, że z pasją budowana (może tylko nie do końca ze zmysłem estetycznym, no ale trudno). Więc tak w sumie, tego... idę dalej! Internetia wita mnie falami i ukochanym kolorem (niebieskim), ale tutejszy odcień jest całkowicie... uncool. Muzeum morza tu jest. Byłem kiedyś i dobrze zapamiętałem, choć... choć teraz patrzę i widzę, że najbardziej spodobał mi się sam pomysł, a nie wykonanie. Wykonanie jest jakieś nieambitne i nieciekawe. Całość wydaje mi się, że daje większe możliwości. Mają tu też ratusz, port i dworzec (jestem v-realistą, nie chce v-środków transportu, z których i tak się nie korzysta). Browary... o tatuśku... Hotel. O, miło. Pewnie drogi... Metro (tu spadam z krzesła). I lotnisko jeszcze. Ciekawe, czy mają też kolejki górskie? Muzeum Sztuki Sakralnej i Kościół Pokutujący. Dobra... cierpliwość mi się kończy. No, ale w końcu trafiam na GK LOTTO! Świetny i przecudny pomysł! Gratuluję autorowi!
Podsumowując. Scholandczycy kochają pisać (ciekawe, czy kochają też czytać...) zaś sztukę obrazów traktują jakby... z góry. I to mnie mało pociąga, bo ja co prawda czasem lubię czytać, ale czytania na monitorze to średnia frajda. Zaś oglądanie obrazów - większa.

Podoba mi się w KS przymus jedzenia (świetna rzecz, która napędza obywatela), fakt, ze posiada SG i że tzw. systemowcy w ogóle coś robią. Że istnieje jakieś tam (przepraszam, ale pamięć już nie ta) centrum badania opinii publicznej Pani Izdebskiej. Mniejsza o nazwę. Rzecz mi się bardzo podoba i jestem ZA! Podoba mi się bardzo restauracja utrzymana w greckim stylu, stworzona podajże przez Paula Yolka (zlecacza artykułu... no i wychodzi, że to konspiracja...). Wyspa w tym samym styl już mniej, bo jest graficznie źle rozplanowana i za mało tam miejsca na tekst.

Matura scholandzka mnie jakoś nie zachwyciła. Ta realna (tzw. stara) zachwyciła mnie bardziej. Podoba mi się też rejestr mieszkańców - przydatna rzecz. Rozmaite skrypty i możliwość za pieniądze odwiedzania różnych miejsc - super! Również stadnina Pana Gmurka - piękna rzecz i oryginalna przy tym.

Plusów i minusów Scholandia ma mnóstwo.

Moja opinia jest subiektywna i niechaj zginie każdy ten (piorunem! Piorunem!), kto tekst ów odczyta w pełni na serio (mrużyć oko, a nawet oczy, prosze!) i nie daj boże (elficki może?) weźmie go jako obiektywną ocenę. Nie nie. To subiektywna rzecz jest, jak wszystko, co ludzkie.

Dziękuje za uwagę i każdemu komu tekst się spodobał życzę miłego z autorem spotkania. Każdego, kto ostrzy sobie nóż proszę, by zapomniał, że autor jeszcze żyje. Dziękuję raz jeszcze.



Ministrowie – starzy i młodzi

Premier Andre van Starck mówił, że tworzy rząd specjalistów, czy rzeczywiście obsadził wszystkie ministerstwa odpowiednimi osobami i czy sam jest dobrym kandydatem na premiera?

Premier – Andre van Starck
W Scholandii od maja 2004 r., hrabia Internetii. Niemal od samego początku jest związany z SPD i można by rzec, że był jednym z najwierniejszych członków tej partii. Raz uratował on ją nawet od rozwiązania, kiedy to podczas jednego z kongresów SPD z powodzeniem przekonał innych członków, że partia ma jeszcze szanse na odrodzenie się. Obecny premier to także prefekt prowincji Arden i Inselia, funkcję tą pełni już przez półtorej roku. W Ardenie i Inselii wykonał świetną pracę, czyniąc ją jedną z najbardziej rozwiniętych scholandzkich prowincji. Za jego kandydaturą przemawiały niewątpliwie wierność partii, doświadczenie i świeżość polityczna – nie był on uwikłany w żadne spory z członkami zarówno SPD, jaki innych partii. Jednak, Andre van Starck, poza funkcją prefekta, nie znajdował się nigdy na żadnym wysokim stanowisku w Królestwie – to może przemawiać na niekorzyść. Pomimo to myślę, że jest to właściwy człowiek na właściwym miejscu.

Minister Finansów – Aleksander Lewandowski
Aleksander Lewandowski, który w Scholandii jest od 2005 roku, posiada tytuł doktora Ekonomii Wirtualnej i jest pracownikiem KUS na tym wydziale, co niewątpliwie przemawiało za jego kandydaturą na to stanowisko. Nowy Minister finansów to także przewodniczący Scholandzkiej Partii Demokratycznej. Objął ministerstwo, w którym najtrudniej jest się wykazać, ale taż najtrudniej jest cokolwiek zepsuć. Jeśli nawet nie będzie zbyt aktywny, ale jednocześnie nie popełni większych błędów – będzie mógł uznać swoją pracę za udaną.

Minister Gospodarki i Pracy – Andy Sky
W Scholandii od maja 2005 r. Nie posiada scholandzkiego wykształcenia, jednak w realu skończył Finanse i Bankowość. Studia te z pewnością są adekwatne do funkcji, jaką pełni. Andy Sky był kierownikiem MSSS oraz Ministrem Finansów w rządzie Premiera Dudźca, jako jedyny minister tego rządu nie popełnił większych błędów i z pewnością tego czasu nie może uznać za zmarnowany. Obecnie pełni funkcję przewodniczącego PLI. Pomimo swojego nie najdłuższego stażu w Scholandii posiada na pewno niezbędne doświadczenie i kwalifikacje do pełnienia funkcji MGiP. Jednak, sprawowanie tej funkcji nie będzie należało do najłatwiejszych. Gospodarka jest uzależniona od systemu, a więc Minister będzie potrzebował na każdym kroku pomocy systemowców.

Minister Promocji – Paweł Pawełczak
Hrabia Paolopolis to jeden z najbardziej doświadczonych członków rządu(w Scholandii od października 2003) - Burmistrz Miasta Elfidias, MSWiA, poseł, pełnił on też kilka mniejszych funkcji oraz stworzył wiele stron internetowych powiązanych ze Scholandią. Jego doświadczenie jest z pewnością wielkim atutem, pośrednio może ono przydać się Ministrowi Promocji. Jednak, dlaczego właśnie Hrabia Paolopolis został wybrany na stanowisko? Naprawdę trudno mi odpowiedzieć, gdyż Paweł Pawełczak do tej pory nie zasłużył się szczególnie dla promocji Królestwa. Jednak, jeśli nadrobi braki w zakresie promocji, może stać się równie dobrym ministrem, jak jego poprzednik – Piotr Polus.

Minister Informacji i Polityki Społecznej – Kamil Magnus
W Scholandii od stycznia 2006. Największa niewiadoma nowego rządu, nie posiada doświadczenia, a może jednak je posiada, może pod nazwiskiem Magnus, kryje się inne, bardziej znane? W każdym bądź razie jest to pierwszy szef zupełnie nowego resortu, który powstał na potrzeby nowego rządu. Zadania przed nim stawiane przed ministrem nie są trudne, jednak wymagają dużej aktywności i dokładnej obserwacji sytuacji w parlamencie, rządzie oraz w społeczeństwie.

Minister Spraw Wewnętrznych, Administracji i Infrastruktury – Krystian Gmurek
W Scholandii od sierpnia 2005. Przed nim niełatwe zadanie zarządzania MSWAiI, szczególną trudnością może okazać się ożywienie prowincji i znalezienie odpowiednich kandydatów na stanowiska prefektów. Jednak, Krystian Gmurek od niedawna pełnił funkcję prefekta Darei i Scholii, tam z pewnością mógł się nieco obyć z prowincjonalną rzeczywistością, więc problemy prefektów i prowincji nie powinny być mu obce. Obecnie pełni także funkcję zastępcy przewodniczącego SPD.

Minister Spraw Zagranicznych – Michał Strudziński
Margrafa Liceas nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, jest w Scholandii niemalże od początku jej istnienia(luty 2003). Doktor net. historii najnowszej Scholandii, Ambasador Królestwa Scholandii w WKRP, Natani i Mandragoracie Wandystanu, a od grudnia 2005 w Księstwie Sarmacji. Od marca 2003 burmistrz miasta Internetia/AR, a od 17.11.2003 do 29.06.2004 Prefekt Prowincji Arden. Od 04. lipca 2003 Minister Spraw Wewnętrznych, Administracji i Infrastruktury. Założyciel i pierwszy przewodniczący partii SPD. Od maja do czerwca 2004 Minister SZ KRS. Od lipca do listopada 2004 Premier KRS. Od listopada 2004 do sierpnia 2005 sędzia Królewskiego Sądu Scholandii. Poseł II, III, IV, V, IX i X Kadencji Parlamentu. Marszałek Parlamentu II i X Kadencji. Jak widać Margaf posiada ogromne doświadczenie, nieporównywalnie większe niż inni członkowie rządu, także w dziedzinie, którą będzie się zajmował – polityka zagraniczna. Jednak, znany też jest z negatywnego nastawienia do Sarmacji, miejmy nadzieję, że jego polityka, nie spowoduje pogorszenia stosunków pomiędzy Scholandią i Sarmacją, a wręcz przeciwnie – sprawi, że oba państwa zbliżą się do siebie.

Minister Kultury – Tomasz Wyspiański
W Scholandii od listopada 2004. Założyciel i przewodniczący Towarzystwa Przyjaciół Elfidy; Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji w Rządzie Premier Kasi Malickiej. Redaktor gazety "Elfida News" oraz Szef Wydziału ds. Obywatelskich w Kancelarii Koronnej. Nieoceniony jest jego wkład w rozwój prowincji Belgii i Elfidy, także jej kultury. Tomasz Wyspiański posiada z pewnością niezbędne doświadczenie do pełnienia tej niełatwej i wymagającej wiele pracy funkcji Ministra Kultury. Jednak, znany też jest z lokalnego patriotyzmu i przywiązania do swojej prowincji, więc czy rzeczywiście będzie to Minister Kultury, czy może Minister Kultury Elfickiej? Oby dbał o rozwój, tej jakże ważnej dziedziny v-życia w całej Scholandii.

Koalicja wrogów

Po 4 miesiącach rządów Nowej Demokracji sytuacja na scenie politycznej Scholandii uległa zwrotowi o 180 stopni. W wyborach zwyciężyła koalicję dwóch partii, które pozostawały przez 4 miesiące w opozycji do ND - Scholandzkiej Partii Demokratycznej oraz Partii Ludzi Inteligentnych. Niewątpliwie sojusz tych dwóch partii może wydawać się dość zaskakujący dla uważnych obserwatorów scholandzkiej sceny politycznej. Od ponad roku, kiedy to swoje rządy zakończyła taka sama koalicja – SPD i PLI, stosunki obu partii uległy znacznemu pogorszeniu. Czego powodem była z pewnością gorąca kampania wyborcza z października 2004, podczas, której doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy ustępującym Premierem Michałem Strudzińskim(ówczesny przewodniczący SPD), a Ministrem Kultury tegoż rządu Wiktorem Kolińskim(wtedy przewodniczącym PLI). Obaj Panowie wzajemnie obarczali się winą za wszelkie potknięcia rządu, który współtworzyli. Od tego momentu stosunki członków obu partii były łagodnie mówiąc nienajlepsze. W tym właśnie okresie byłem członkiem SPD, widziałem, jak bardzo pozostali członkowie partii nie trawią PLI i przedstawiają ją, jako najgorsze zło w Scholandii. Wzburzoną atmosferę pogłębiały ciągłe wygrane PLI w kolejnych wyborach i nienajlepsza sytuacja wewnętrzna SPD. Taki stan trwał około pół roku, już w maj zaczęto w partii szeptać, że być może szansą na odbudowę partii jest właśnie koalicja z wrogiem – PLI. Niestety, do takiej koalicji nie doszło i w wakacyjnych miesiącach 2005 byliśmy świadkami fatalnego rządu PLI z premierem Krzysztofem Dudźcem na czele. Wtedy właśnie rosła w siłę Nowa Demokracja, która miała być dodnym konkurentem dla monopolisty scholandzkiej sceny politycznej – PLI. To właśnie z nią SPD początkowo miało się bratać i wspólnie dążyć do stawienia czoła PLI. Powstały nawet plany stworzenia wspólnej listy wyborczej, jednak na planach się skończyło. ND myślała, że SPD się rozpadnie i jej członkowie nie chcąc zniknąć ze sceny politycznej wstąpią do ich partii. Zaś, próby SPD mające na celu zbliżenie się do ND były dość anemiczne. Skończyło się na tym, że obie partie wystartowały z oddzielnych list, a wybory wygrała ND zdobywając 3 mandaty parlamencie, przy 1 SPD i 1 PLI. ND mogła stworzyć samodzielny rząd i tak też uczyniła. PLI po kompromitacji, jaką były rządy Dudźca zaczęła przeżywać mały kryzys. SPD natomiast zaczęło wydawać się coraz mocniejsze – liczne inicjatywy członków partii, świetna praca w parlamencie posła Michała Strudzińskiego. PLI natomiast szukać sposobu na podniesienie się po wielkiej porażce, tym sposobem miało być nawiązanie współpracy z SPD. - Zazwyczaj wrogowie łączą się i stają się przyjaciółmi w obliczu innego wroga. Obecna współpraca PLI z SPD została zapoczątkowana po wyborach do IX Kadencji Parlamentu z inicjatywy prof. Kolińskiego, który proponował nawet o wiele dalej idące kroki niż koalicja powyborcza. – mówi Michał Strudziński. I rzeczywiście obie partie połączyły się i dawni wrogowie szli ramię w ramię na wyborczy bój z Nową Demokracją. Jednak, dla SPD nawiązanie współpracy z PLI nie było łatwą decyzją. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie od jednego z członków SPD, rozpoczęcie współpracy o mały włos nie spowodowało odejścia z partii największego przeciwnika PLI – Michała Strudzieńskiego, który nie mógł znieść tego, że jego partia ma bratać się z wrogiem. W końcu nawet On zaakceptował tą sytuację. Wreszcie nadeszły wybory, SPD zdobyła 3 mandaty, a ND i PLI po jednym. Pomimo to, że SPD mogłoby z powodzeniem rządzić samodzielnie, nie zerwała umowy z PLI i weszła z nią w koalicję. Czy nowy rząd doprowadzi do ostatecznej zgody dawnych wrogów, czy może do jeszcze większego konfliktu? O tym przekonamy się za 4 miesiące.

Czy nowy rząd to szansa na dynamiczny rozwój Scholandii, dlaczego ten rząd może być lepszy od poprzednich?

Andy Sky:
Uważam, że nowy rząd ma wielką szansę na przyśpieszenie rozwoju Scholandii. Rozpoczyna swoją pracę w warunkach napływu dużej ilości nowych ludzi do kraju. Ludzi, którzy z zapałem chcą coś zrobić dla dobra kraju. Lecz jest to także wielkim wyzwaniem, aby nie zmarnować szansy na właściwe "zagospodarowanie" tego świeżego potencjału ludzkiego. Niestety tak jak poprzedni rząd, także i nowy ma kulę u nogi w postaci problemów z rozwiązaniami systemowymi. Które bardzo trudno jest wyeliminować. Jednakże każdy nowy rząd ma szansę być lepszy niż poprzedni, ponieważ niesie ze sobą bagaż doświadczeń poprzednich rządów. Mógł w spokoju przygotowywać swoje pomysły do realizacji, bez ciężkiego brzemienia rządzenia. Obserwując poczynania poprzednich ministrów i wyciągając własne wnioski z ich sukcesów i porażek. Nowy rząd, to także nowe pomysły, inicjatywy i koncepcje. Tylko od rządu i jego zaplecza zależy czy je wykorzysta w najlepszy możliwy sposób.

Michał Strudziński:
Wybory to umowa społeczna, którą zawierają między sobą politycy i obywatele. Ci pierwsi proponują programy i ludzi, którzy będą je realizować, natomiast społeczeństwo ocenia je i głosując na konkretne ugrupowanie, "podpisuje" z nim czteromiesięczny pakt. Słaby wynik wyborczy Nowej Demokracji dobitnie pokazuje jak obywatele postępują z politykami, którzy nie realizują zapisów wynikających z tej narodowej umowy. Są oni odstawiani na boczny tor. Nie sprawdziłeś się - ustąp, inni może są lepsi od ciebie, trzeba dać im szansę. Może oni nas nie zawiodą i nie oszukają. Tak naprawdę dopiero za cztery miesiące okaże się czy ten Rząd, którego jestem zresztą członkiem, Rząd koalicji SPD-PLI był rządem lepszym od poprzednich. Możliwości obecnego Rządu są duże. Chociaż po poprzednim gabinecie został spory bałagan w niektórych obszarach funkcjonowania państwa, to mam nadzieję, że wszystko uda się nie tylko uporządkować, naprawić, ale również unowocześnić. Chciałem, aby Scholandzka Partia Demokratyczna również do tych wyborów po raz kolejny poszła pod hasłem "Niesiemy Nadzieję". Stało się inaczej, ale nadal uważam, że właśnie to zawołanie jest wyrazem oczekiwań obywateli. Scholandczcycy chcą nadziei. Scholandczycy potrzebują zmian na lepsze. Scholandczycy zasługują na normalność. Normalność będzie wtedy kiedy będzie praca, rozwój gospodarczy, aktywna promocja, proscholandzka polityka zagraniczna, sprawni prefekci. Chciałbym aby tak było i wierzę, że tak będzie. Jednym z najważniejszych zadań obecnego Rządu jest wyjście do ludzi i nawiązanie z nimi kontaktu. Szczególnie trzeba to zrobić z każdym nowym Scholandczykiem. Jeżeli pozostawimy nowych mieszkańców Królestwa samym sobie, to w 90% przypadków już ich więcej w Scholandii nie zobaczymy. W ostatnich latach często widoczny był obraz ministra - maszynki wydającej rozporządzenia. Czasem rządzący zbyt wiele uwagi skupiali na trzeciorzędnych kwestiach, jak choćby w ministerstwie kultury zamiast organizować konkursy dla obywateli, wydawano zarządzenia i decyzje o statusie zabytków. Politycy albo nie wiedzą, albo nie pamiętają, że słowo "minister" pochodzi od łacińskiego słowa "ministrare" co oznacza "służyć". Minister zatem to nie urzędnik a sługa. Sługa wszystkich obywateli. Potrzeba, aby prefekt, minister, poseł etc. zawsze pamiętali, że na swoje stanowisko przyszedł służyć, a nie rządzić. Jeżeli my, ministrowie Rządu SPD-PLI, będziemy pamiętali, że władza to służba, to jestem spokojny o przyszłość Rządu i Scholandii.

Janusz Lis:
To, czy rząd jest szansa na dynamiczny rozwój Scholandii okaże się gdy zacznie działać. Obecnie jednak, po dyskusji w Parlamencie wydaje się, że taki nie będzie. Na działaniach rządu ucierpi głównie gospodarka. Spowodowane jest to tym, ze program pierwsza praca wedle relacji rządu ma być głównym programem pomocowym dla nowych przedsiębiorców. Teraz, gdy do Scholandii przybyło bardzo wielu mieszkańców jest wreszcie szansa na to, by pogrążone w marazmie gałęzie gospodarki odżyły. Dotyczy to głównie budownictwa, które jest niemalże uzależnione od zleceń osób o krótkim i średnim stażu w Scholandii. W tym właśnie momencie Rząd powinien wstrzymać działanie programu Pierwsza Praca, tak, by gospodarka budowlana nie miała konkurenta sprzedającego takie same dobra po cenie znacznie niższej niż rynkowa. Powinien zastąpić go programem wspierającym budownictwo mieszkaniowe, proponując na przykład umorzenie części kredytu w zamian za stworzenie strony internetowej mieszkania. Nie byłaby to żadna nowość, bo program taki był prowadzony, z sukcesami, podczas koalicji PLI-ORPS, kiedy to ja byłem Ministrem Fransów. Zachowanie rządu może dziwić tym bardziej, ze brak wpływów z Pierwszej Pracy zostałby w pewnej części pokryty z dodatkowych dochodów podatkowych. Sprzedając nieruchomości po nierynkowych cenach Rząd przyczynia się także do tego, ze zwiększy się dodatkowo istniejąca już różnica miedzy popytem a podażą. Gospodarka oczywiście nie jest jedynym zagrożeniem. Dziwić może także wyznawana przez Ministra Strudzińskiego filozofia prowadzenia polityki zagranicznej. Na moje pytanie czy MSZ będzie reagowało na przejawy antysarmatyzmu w Scholandii otrzymałem następującą odpowiedz: "Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jak sama nazwa wskazuje, będzie się zajmowało prowadzeniem polityki zagranicznej, a nie analizowaniem i odnoszeniem się do zjawisk społecznych występujących w Scholandii." Jednocześnie Minister Strudzinski zapowiada, ze będzie odpowiadał na prowokacje strony sarmackiej. Widać wyraźnie, ze jeśli "Kali ukraść krowę, to dobrze, ale Kalemu ukraść krowę, to już źle". Taka postawa nie powinna mieć miejsca w polityce zagranicznej państwa, któremu zależy na dobrych stosunkach z innymi krajami.

Prestiżu ciąg dalszy...

Aby jak najlepiej rozpatrzyć problem systemu prestiżu w Scholandii należałoby zacząć od jego początku, czyli właściwie od pojawienia się całego systemu Królestwa. Od początku bowiem był on jednym z najważniejszych punktów systemu naszego państwa. Działający stabilnie system miał się opierać na trzech filarach - systemie budynków, systemie żywności, oraz właśnie systemie prestiżu. Wokół tego miała powstawać cala infrastruktura, a te trzy filary miały wzajemnie się uzupełniać. Oznaczało to, ze ich podnoszenie przynosiło obywatelowi jakieś szczęście. Jeżeli założyć, ze te trzy filary byłyby zrobione idealnie, to właściwie nie potrzeba niczego innego do dobrej zabawy. Aby zdobyć jedzenie budujemy budynki, za pieniądze zarobione na innych budynkach, a nadwyżki pieniężne wydajemy na lepsze jedzenie (do którego potrzebne są dodatkowe budynki) i zdobywamy zadowolenie, czyli prestiż. Prestiż zaś dawać nam miał lepszy statut w państwie, czyli również szlacheckie przywileje. Dlaczego wiec nie jest idealnie?
Każdy, powinien sobie zdawać sprawę jak ważny dla obywateli jest system prestiżu. Nikt chyba temu nie zaprzeczy. System ten jest na tyle ważny, ze bez niego pada wielka produkcja. Zatrzymując system prestiżu powinniśmy właściwie zatrzymać system żywności wykwintnej i kilku budynków, które są potrzebne do produkcji tej żywności. Przy obecnym stanie państwa, przyzwyczajeniu obywateli oraz powiązaniach w systemie właściwie nie do pomyślenia jest możliwość zatrzymania wszystkich tych systemów.
Już początki systemu prestiżu były dość niejasne. Dużo wcześniej, niż wprowadzono system można było zbierać punkty. Było wielu, którzy zebrali ich nawet całkiem pokaźna ilość. Wprowadzając prestiż trzeba było dokonać pewnych poważnych ciec. Jeżeli ktoś uzbierał tysiąc punktów, to był traktowany identycznie jak ten, który uzbierał 500. Obcinało się po prostu jego ilość do tej, która pozwalała mu zdobyć któryś z tytułów. Ale to nie miało znaczenia. Właściwie to wszyscy cieszyli się, ze będą mogli zdobywać nowe punkty i będą mieli za to przyznane określone profity. Wielkie święto narodu!
Pewnego dnia zauważono niewielki błąd systemu. System prestiżu mający przyznawać tytuły szlacheckie i inne odznaczenia zaczął przyznawać tytuł baroneta wielokrotnie, nie nadając wyższych tytułów. Ludzie zaczęli zgłaszać błędy. Pojawiły się dyskusje na liście, ale... nikt nic w tej sprawie nie zrobił. Bardziej zdesperowanym wystarczyło wytłumaczyć, ze systemowcy maja dużo pracy i nie maja czasu się tym zając, ale kiedyś wszystko będzie dobrze.
Skoro wiec system był tak ważny można byłoby liczyć na to, ze zajmie się tym najsprawniejsza grupa systemowcow Scholandii. "Scholandzka Służba Bezpieczeństwa (SSB) stanowi integralną część Sił Zbrojnych Królestwa Scholandii i jest powołana w celu zapewnienia obywatelom Królestwa Scholandii oraz państwu jako całości bezpieczeństwa wewnętrznego." - zdanie z ustawy o SSB. Jeden z najważniejszych systemów pada - czy nie jest to miejsce w którym powinny wkroczyć specjalne służby? Czy nie tym właśnie miało się zajmować SSB? Przecież SSB nie zostało powołane do tego, żeby szukać, kto uniknął zapłacenia kilkunastu arm. podatku!
Nadszedł 5 luty br. Otwarcie Parlamentu kolejnej kadencji. Król dumny ze "święta wolności Scholandczykow i stabilności naszego ustroju". System wciąż nie działa stabilnie, jednak dziś nie można już o tym nie mówić. Wszyscy wiedza o błędach i liczą na jakieś zapewnienie tej "stabilności naszego ustroju". Co wiec trzeba zrobić? Wydawać by się mogło, ze system trzeba po prostu naprawić, jednak Król ma na ten temat odmienne zdanie "Błędnie działający system prestiżu obywatelskiego, w tym zupełnie niezgodne z duchem scholandzkim automatyczne (i wielokrotne) nadawanie tytułów szlacheckich wyłącznie za konsumpcje, skłania mnie do zasugerowania nowemu Parlamentowi zawieszenia działania Ustawy o prestiżu obywatelskim (przy jednoczesnym zastąpieniu jej jakimś możliwym do zrealizowania prowizorium), co niniejszym zapowiadam - taki projekt Korona zgłosi po ukonstytuowaniu się Parlamentu i Rządu." - to słowa naszego władcy. A gdzie pamięć o osobach, które ogromne pieniądze wydały na konsumpcje prestiżowej żywności? Gdzie są ci, którzy codziennie dbają o rozwój swoich firm, dbają o wystawianie ofert na bazarze, po to, żeby ciężko zarobione pieniądze wydać na lepsza żywność? Czy ktoś zadał sobie pytanie dlaczego tak wielu z nas kupuje żywność wykwintna? Przecież oni robią to, żeby tez zaistnieć. Żeby zdobyć jeden z niewiele znaczących być może tytułów. Żeby ludzie zwracali się do nich "panie baronecie". Czemu się o nich nie pamięta?
Kłamstwem jest wmawianie nam, ze nie można tego problemu rozwiązać ręcznie. Skoro ja mogę dostawać maila z systemu o automatycznej nobilitacji to może go również dostawać inna osoba. Wystarczyłoby wiec powołać osobę, która dostawałaby takie maile od wszystkich, zbierałaby je, i raz na miesiąc wysyłałaby do systemowca list z wypisaniem tytułów jakie maja zostać nadane (i jakie tytuły podwójne maja zostać usunięte). Za każdym razem można by było nadawać tytuł wyższy wg ustawy o prestiżu. System byłby uproszczony, ale by działał!
Kolejny raz mowie o problemie prestiżu. Wielu naśmiewa się ze mnie, ze cięgle poruszam ten temat i ze próbuję protestować. "Ten co używa trzech tytułów". Być może rzucam się z motyka na słońce. Wszystkim jednak, którzy śmieją się z mojego protestu pozwolę sobie zadać pytanie: Kto z was zrobił w tej sprawie więcej?
Niedługo już pewnie problemu nie będzie, tak samo jak nie będzie pewnie tego systemu. Szkoda. Tracimy coś ważnego. Ważnego dla zwykłych ludzi.

Plus - Minus

W każdym wydaniu „Życia” będziemy wybierali osoby/osób lub instytucje, które w danym okresie czasu w jakiś sposób pozytywnie(plus +) i negatywnie(minus -) się wyróżniły. Plus będzie małą nagrodą, uznaniem, zaś minus będzie wyrażał naszą krytyczną postawę wobec działania konkretnej osób/grupy osób lub instytucji.

Plus + + +
W tym tygodniu przyznajemy go Scholandzkiej Partii Demokratycznej. Przeprowadziła ona świetną i czystą kampanię wyborczą i odniosła bezapelacyjne zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, zdobywając 3 mandaty, przy 1 ND i PLI. Pomimo, że mogli z powodzeniem rozpocząć samodzielne rządy, nie zrobili tego i dotrzymali sojuszu zawartego przed wyborami z Partią Ludzi Inteligentnych – weszli z nią w koalicję. Duże brawa!

Minus - - -
Minus powędruje do Scholandczyków – starych i młodych. Do wszystkich tych, którzy w ostatnim czasie na Liście Dyskusyjnej Scholandii toczą zaciekłe kłótnie na różne tematy. Nie chcemy żyć w państwie przepełnionym konfliktami, kiedyś zdarzały się one naprawdę rzadko, teraz możemy być ich świadkiem coraz częściej, nie dość, że są one toczone w nienajlepszym stylu, to powodują też przykre dla całej Scholandii konsekwencje np. odejścia uznanych osób z naszego Królestwa. Tak dalej być nie może, Panowie i Panie, trochę więcej dystansu do v-rzeczywistości, trochę więcej wyrozumiałości dla innych!




Reklama:








design by Ligo & Paul